Na pięciokondygnacyjnym parkingu dla 3 tys. samochodów na lotnisku w Stavanger w południowo-zachodniej Norwegii wybuchł we wtorek po południu pożar. Garażowi grozi zawalenie. Z powodu gęstego dymu odwołano loty.

"Gaszenie parkingu może jeszcze potrwać wiele godzin. Istnieje obawa, że budynek zawali się" - powiedział kierujący akcją straży pożarnej Victor Fenne-Jensen. Jak zaznaczył, nie ma informacji o ofiarach.

Według zgłoszenia, jakie otrzymała norweska policja, najpierw zapaleniu uległo znajdujące się na pierwszej kondygnacji auto elektryczne, a następnie ogień rozprzestrzenił się na inne samochody oraz kolejne piętra. Część konstrukcji garażu uległa zniszczeniu.

We wtorek popołudniu lotniskowy parking był prawie zapełniony. Jak oszacowano, zniszczonych jest co najmniej 300 aut.

Z powodu zagrożenia trującymi kłębami dymu z sąsiadującego z parkingiem hotelu ewakuowano gości.

Władze lotniska zdecydowały się na czasowe zamknięcie lotniska. Z tego powodu do Oslo nie odleciała premier Norwegii Erna Solberg.