W 122. rocznicę urodzin radzieckiego marszałka Iwana Koniewa pod jego pomnikiem w Pradze w sobotę doszło do sporów niewielkich grup jego zwolenników i przeciwników. Jedni przynieśli kwiaty i świeczki, drudzy transparent "Tu nie Rosja, dowodzimy sami".

Wśród zwolenników Koniewa obecna była para ubrana w sowieckie mundury z drugiej wojny światowej, a także politycy Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSCM), którzy prowadzą kampanię na rzecz zachowania pomnika. Przeciwnicy mieli flagi czeskie, europejskie oraz amerykańskie. "Tu nie Rosja, dowodzimy sami” – głosiło hasło na transparencie. Z jednej i drugiej strony rozlegały się gwizdy i hasła skandowane przez megafony.

Grono przeciwników zachowania pomnika przyszedł wesprzeć starosta innej dzielnicy Pragi, Rzeporyje - Pavel Novotny, który zamierza wystawić pomnik żołnierzom generała Andrieja Własowa, którzy walczyli razem z Niemcami, a w maju 1945 r. stanęli po stronie praskich powstańców.

Rosyjska ambasada w Czechach uznała sobotnie wydarzenia za akt wandalizmu. "Kolejny akt wandalizmu wobec pomnika w dzielnicy Praga 6 ma charakter cyniczny i w jasny sposób obrazuje poziom kultury tych, którzy walczą z pomnikami wyzwolicieli i jednocześnie starają się zrobić bohaterów z lokajów nazistów" – cytuje agencja CTK wypowiedź rzecznika ambasady Nikołaja Brjakina dla agencji rosyjskiej TASS. Rzecznik wezwał władze dzielnicy do ochrony pomnika i ukarania osób odpowiedzialnych za "barbarzyńskie czyny".

CTK przytacza także wypowiedź szefa komisji zagranicznej izby wyższej rosyjskiego parlamentu Konstantina Kosaczowa, który w rozmowie z TASS powiedział, że bezczeszczenie pomników zwycięzców nad faszyzmem oznacza usprawiedliwianie nazizmu. Dodał, że "czescy neonaziści ujawnili się" i tym ważniejsza jest, jego zdaniem, inicjatywa uznania zwycięstwa nad faszyzmem za dziedzictwo ludzkości, a związane z tym pomniki za ogólnoświatowe pamiątki.

Pomnik radzieckiego marszałka, który dowodził wojskami wyzwalającymi Pragę, a także m.in. część zachodnich Czech oraz Polski i Saksonii, w dzielnicy Praga 6 od lat wywołuje protesty zwolenników jego likwidacji. Pomnik niejednokrotnie był oblewany czerwoną farbą.

W 2018 r. na postumencie, na którym stoi odlana w brązie postać Koniewa, zamieszczono tablice informujące o roli marszałka w tłumieniu powstania na Węgrzech w 1956 r., budowaniu muru berlińskiego w 1961 roku oraz w inwazji na Czechosłowację w 1968 r. W październiku samorząd praski zdecydował, że miejsce Koniewa zajmie na postumencie pomnik "Wyzwolicieli Pragi". O miejscu, w które ewentualnie miałby zostać przeniesiony pomnik radzieckiego marszałka, jeszcze nie zdecydowano.

Z Pragi Piotr Górecki (PAP)