Podejrzany o oszustwo i sfałszowanie weksla Kamil Durczok będzie odpowiadał z wolnej stopy - zdecydował w środę Sąd Okręgowy w Katowicach, który rozpoznawał zażalenie prokuratury na brak aresztu. Zastosował inne środki – m.in. 200 tys. zł poręczenia majątkowego i dozór policji.

Znany dziennikarz został zatrzymany 2 grudnia. Prokurator przedstawił mu zarzuty podrobienia dokumentów umożliwiających uzyskanie kredytu i przedłożenia ich w banku oraz doprowadzenia banku do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości. Po przesłuchaniu prokuratura przesłała do sądu wniosek o aresztowanie podejrzanego. Sąd go nie uwzględnił.

Sąd Rejonowy Katowice-Wschód odmówił aresztowania podejrzanego. Argumentował m.in., że choć powaga czynu zarzucanego dziennikarzowi jest bezdyskusyjna, jednak prokuratura nie wykazała, że podejrzany mógłby utrudniać śledztwo i tylko aresztowanie jest w stanie zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania.

Po zażaleniu prokuratury na decyzję sądu rejonowego, sąd II instancji także nie zgodził się na aresztowanie Durczoka; zastosował inne, wolnościowe środki zapobiegawcze. Podejrzany ma do 2 stycznia wpłacić 200 tys. zł poręczenia majątkowego; ma też zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.

Równocześnie trafi pod dozór policji – ma się stawiać w katowickiej komendzie raz w tygodniu. Ten środek zapobiegawczy jest połączony z zakazem zbliżania i kontaktowania się ze świadkami – b. żoną i osobami związanymi z zawieraniem umowy kredytowej.

Uzasadnienie postanowienia nie było jawne – dziennikarze musieli opuścić salę sądową. Wychodzący z niej po chwili obrońcy Durczoka, Karol Rużyło i Michał Ciupa, wyrazili zadowolenie z decyzji sądu.

"Sąd stanął na stanowisku, iż zasada minimalizacji środków powinna w tym przypadku mieć miejsce – areszt nie jest konieczny, wystarczające jest zabezpieczenie toku postępowania wolnościowymi środkami" – powiedział mec. Ciupa. Jak ocenił, sprawa ma skomplikowany charakter i trzeba przeprowadzić wiele dowodów.

"Jesteśmy zadowoleni z decyzji sądu, tym bardziej, że ona odpowiada treści wniosku, jaki składaliśmy w zakresie zabezpieczenia o charakterze wolnościowym" – dodał mec. Rużyło. Potwierdził, że obrona złożyła propozycję poręczenia majątkowego.

Prokurator Sebastian Głuch powiedział dziennikarzom, że osobiście może się z decyzją sądu nie zgadzać, ale trzeba ją wykonać i respektować. Pytany, czy w jego opinii istnieje obawa matactwa ze strony podejrzanego, przypomniał, że taką obawę prokuratura wyrażała składając zażalenie, jednak sąd nie podzielił jej stanowiska.

"Sąd wskazuje, że w wielu przypadkach w tego typu sprawach jednak stosowane są wolnościowe środki. (...) W naszej ocenie, wydaje się jednak, że w tego typu sprawie, przy tak poważnych zarzutach, stosowanie środków izolacyjnych jest jak najbardziej zasadne" – powiedział prokurator.

Zarzuty wobec Durczoka dotyczą podrobienia weksla i dokumentów towarzyszących zabezpieczeniu kredytu hipotecznego na blisko 3 mln zł z sierpnia 2008 r. Prokuratura zarzuca Durczokowi oszustwo oraz przestępstwo dotyczące m.in. podrobienia papieru wartościowego, jakim jest weksel. Może za to grozić kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo kara 25 lat.

Durczok, który przed południem stawił się na posiedzeniu sądu wraz ze swoimi obrońcami, na ogłoszeniu postanowienia już się nie pojawił. We wtorek, w przeddzień rozpoznania zażalenia dziennikarz, który dotąd publicznie nie komentował sprawy, zamieścił oświadczenie na Facebooku. Napisał w nim m.in. że sprawa, w której postawiono mu zarzuty, jest znacznie bardziej skomplikowana niż jej medialny przekaz. Zapewnił, że jego linią obrony jest mówienie prawdy. Ocenił, że w tej sprawie zawiódł bank.

Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w sierpniu br. z zawiadomienia poręczyciela, a także banku, który również jest pokrzywdzony. W ostatnich dniach wpłynęła kluczowa w tej sprawie opinia biegłego z zakresu pisma ręcznego. Jak informowały w sierpniu br. media, w tym roku bank zwrócił się do byłej żony dziennikarza z wezwaniem do wykupu weksla z powodu nieuiszczenia należności przez kredytobiorcę. Kobieta zaprzeczyła, że złożyła swój na wekslu podpis, kwestionując jego autentyczność. Oświadczyła, że podpis został podrobiony, a jej nie było przy sporządzeniu tego weksla, ani nigdy go nie widziała