Brytyjski premier Boris Johnson przekonywał w czwartek, że tylko głosowanie na jego Partię Konserwatywną zatrzyma drugie referendum niepodległościowe w Szkocji i zapobiegnie rozbiciu Wielkiej Brytanii, do czego dąży Szkocja Partia Narodowa (SNP).

W czwartek, w pierwszym pełnym dniu kampanii konserwatystów przed wyznaczonymi na 12 grudnia przedterminowymi wyborami do Izby Gmin, Johnson udał się do Szkocji, która w ostatnich latach była wyjątkowo trudnym terenem dla tej partii. W wyborach w 2010 i 2015 r. na 59 okręgów w Szkocji konserwatyści zdobyli po jednym, znacznie poprawili swój stan posiadania w 2017 r., wygrywając w 13, ale biorąc pod uwagę, że wyraźna większość Szkotów popiera pozostanie w UE, opowiadający się za brexitem Johnson nie jest tam postacią popularną. Z drugiej strony według sondaży nieco ponad połowa Szkotów jest przeciwna oderwaniu się od Zjednoczonego Królestwa i o tych wyborców brytyjski premier zabiega.

Johnson, który po południu odwiedził jedną z destylarni whisky koło Elgin, mówił, iż tylko szkoccy konserwatyści mogą "utrzymać razem nasze fantastyczne Zjednoczone Królestwo i zapobiec kolejnemu referendum w przyszłym roku".

"Jesteśmy partią, która mówi: pójdźmy razem jako cała Wielka Brytania, załatwmy do końca sprawę brexitu, zamknijmy to, a następnie zbierzmy razem nasz wspaniały kraj, aby uwolnić potencjał, jaki ma Wielka Brytania" - wzywał Johnson.

Szefowa autonomicznego rządu szkockiego i liderka SNP Nicola Sturgeon zapowiedziała, że tuż po wyborach prześle do rządu w Londynie formalny wniosek o zgodę na referendum niepodległościowe. Chce ona, by odbyło się ono w drugiej połowie przyszłego roku.

Przeciwni referendum w Szkocji są nie tylko konserwatyści, ale też Partia Pracy i Liberalni Demokraci. Ale laburzyści nie odrzucają zgody na referendum w sposób tak kategoryczny, jak pozostałe dwie partie, stąd też Johnson zarzuca ich liderowi Jeremy'emu Corbynowi, że w zamian za ewentualne poparcie go jako premiera, zgodzi się na referendum. W czwartek nawet określił Corbyna i Sturgeon jako "współtowarzyszy zniszczenia".

Odpowiadając na słowa Johnsona, Sturgeon wezwała brytyjskiego premiera, by przeprosił za "chaos, który on i jego partia sprowadziła". "Bez względu na to, co wydarzy się w tych wyborach, brexit w żadnym razie nie zostanie załatwiony - nawet jeśli umowa zostanie ostatecznie przegłosowana. Ta kwestia zdominuje politykę w Westminsterze, w ten czy inny sposób, przez wiele lat. Dlatego tak ważne jest, aby Szkocja uciekła przed brexitem, wybierając lepszą przyszłość poprzez niepodległość" - oświadczyła Sturgeon.

Choć poprzednie referendum w Szkocji odbyło się zaledwie pięć lat temu, SNP przekonuje, że w związku z planowanym wyjściem Wielkiej Brytanii z UE zasadniczo zmieniły się okoliczności, co uzasadnia nowy plebiscyt. W 2014 r. za pozostaniem Szkocji w składzie Zjednoczonego Królestwa opowiedziało się 55 proc. głosujących.