Nasi sąsiedzi i europejscy partnerzy byli przygotowani na reelekcję. Powrót kontrowersji na forum międzynarodowym zależeć będzie od sposobu, w jaki PiS podejdzie do dalszych reform.
Wiadomości na temat wyników wyborów pojawiły się na portalach dużych zachodnich państw, ale tylko na krótko. Media znacznie więcej miejsca poświęciły m.in. doniesieniom z Syrii i kolejnymi odcinkom politycznego dramatu, których codziennie dostarczają światu brytyjscy politycy.
– Polskie wybory trafiły na dalsze strony brytyjskich gazet. Na Wyspach dominują tematy wewnętrzne, przede wszystkim przygotowania do brexitu i przemówienie królowej Elżbiety II w tej sprawie – tłumaczy Jakub Krupa, dziennikarz mieszkający w Londynie. – Ze zwycięstwa PiS z pewnością cieszą się politycy brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Dla nich polski rząd to ekipa, która na arenie europejskiej często optuje, żeby mocniej uwzględnić brytyjski punkt widzenia w rozmowach toczących się na temat sposobu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej – uważa.
Z informacji wyborczych z naszego regionu o wiele mocniej wśród korespodentów światowych mediów wybrzmiała wygrana kandydata opozycji Gergelyego Karacsonyego w walce o fotel burmistrza Budapesztu. Wynik w stolicy Węgier był niespodziewany i wprowadza nową dynamikę do tamtejszego politycznego układu, czego nie da się powiedzieć o powyborczej sytuacji nad Wisłą.
– Ukraina nie za bardzo śledziła polską kampanię, bo wynik od początku był łatwy do przewidzenia – mówi w rozmowie z DGP dziennikarka Olena Babakowa. – Jedyne, co mocniej interesowało Ukraińców, to odpowiedź na pytanie, czy do Sejmu wejdzie Konfederacja. To ugrupowanie jest tu uważane za zwolenników zbliżenia z Rosją i „V kolumnę” Władimira Putina w polskiej polityce – tłumaczy.
Dziennikarka przekonuje, że Ukraińcy zdążyli się do polskich władz przyzwyczaić: część ukraińskich elit wciąż tęskni za polskimi liberałami, czyli Platformą Obywatelską, ale coraz głośniej słychać drugi głos, że PiS, poza kwestiami związanymi z polityką historyczną, jest partią proukraińską, sojusznikiem, z którym nie warto się kłócić. Babakową dziwi fakt, że zarówno w polskiej kampanii, jak i w ukraińskich komentarzach w ogóle nie przebił się wątek ukraińskich migrantów, którzy żyją i pracują w Polsce.
Fakt, że Polacy opowiedzieli się za kontynuacją kursu obranego przez ekipę rządzącą, spowodował, że wyniki wyborów nie przebiły się również w Rosji. Wśród nielicznych doniesień np. dziennik „Kommiersant” zauważył, że „Prawo i Sprawiedliwość uzależnia wznowienie dialogu między państwami od wielu żądań, z których pierwszą jest zwrot wraku prezydenckiego samolotu Tu-154M”. A że to żądanie nie jest spełnianie przez stronę rosyjską, nie można spodziewać się zmian w relacjach obu państw. – Polacy zgadzają się, że Rosja prowadzi agresywną politykę wobec swoich sąsiadów, a szczególnie nieodpowiedzialną politykę prowadzi właśnie wobec Polski – tak pat w relacjach polsko-rosyjskich ocenił na łamach „Kommiersanta” dr Igor Greckij, politolog Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego.
W krajach Unii Europejskiej z dużą uwagą polskie wybory śledzono w Niemczech. Ale już przed wyborami wszystkie największe tytuły medialne w swoich analizach skupiały się raczej na wyjaśnieniu swoim czytelnikom, dlaczego PiS może spokojnie przygotowywać się do kolejnej kadencji. Spośród niemieckich partii na wyniki głosowania nad Wisłą najszybciej zareagowała populistyczna Alternatywa dla Niemiec: „Gratulujemy PiS wspaniałego zwycięstwa w wyborach w Polsce. To kolejny dobry znak, że partie konserwatywne w Europie stają się silniejsze!” – napisali w oświadczeniu liderzy partii. Pozostała część niemieckiego układu politycznej pozostaje sceptyczna wobec zwycięstwa PiS:
– Wyniki mnie nie zdziwiły – mówi w rozmowie z DGP Johannes Schraps, polityk Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD). – Naturalnie miałem nadzieję na inne rezultaty, ale jestem przede wszystkim zadowolony, że lewicowe ugrupowanie znowu trafi do Sejmu. Także w tym przypadku liczyłem jednak na lepszy wynik, ale cieszy mnie, że Lewica będzie prezentować lewicowe myślenie w parlamencie – mówi Schraps.
Poseł niemieckiej lewicy dzieli się wieloma obawami dotyczącymi kolejnej kadencji PiS. – Mam nadzieję, że nie powstanie żadna izba kontrolująca pracę dziennikarzy. Wolność słowa musi zostać dopilnowana, tak samo jak prawa mniejszości – przekonuje.
Schraps podkreśla, że najważniejsze dla współpracy z Niemcami będą dalsze kroki polskiego rządu w sprawie reformy sądownictwa: – Mam nadzieję, że nie będzie prób wprowadzania zmian, które zostały w jasny sposób odrzucone przez Komisję Europejską. To jest sprawa, której z niemieckiego punktu widzenia, ale także pozostałych państw członkowskich UE, będziemy się bardzo blisko przyglądać.
Przedstawiciele niemieckiej polityki zwracają uwagę też na rozbieżności pomiędzy Warszawą a Berlinem w kwestiach klimatycznych. Niemcy już teraz za rządów chadeków i socjaldemokratów stawiają coraz mocniej na odnawialne źródła energii. Nad Renem coraz większe poparcie zyskują Zieloni, którzy tempo transformacji energetycznej chcą jeszcze bardziej podkręcić, tak żeby osiągnąć neutrealność energetyczną już w 2030 r. – PiS nie gra po tej samej stronie co Zieloni, jeśli chodzi o kwestie ekologiczne, szczególnie jeśli chodzi o dalsze wykorzystywanie węgla i realizowanie ambitnych europejskich celów klimatycznych, przeciwko którym niestety PiS pozostał w koalicji z rządem niemieckim – przekonywał Manuel Sarrazin, poseł niemiekich Zielonych na falach publicznego radia Deutschlandfunk.
Natomiast Christoph von Marschall, konserwatywny komentator berlińskiego „Tagesspiegel”, uważa, że po ponownym zwycięstwie PiS potrzebna jest zmiana polityki Berlina i Brukseli wobec rządu w Polsce: „Polski suweren przemówił. PiS ma większość. Niemcy i UE powinny przetestować teraz możliwości zbliżenia. A środki nacisku, na przykład sposób podziału środków unijnych, zostawić na wypadek, jeśli się to nie uda” – postuluje niemiecki publicysta.