Przebieg 70. rocznicy powstania ChRL obfituje w kontrasty. W światowych mediach obchody święta ilustrują zdjęcia z ogarniętego chaosem Hongkongu.
Podczas monumentalnej parady na placu Tian’anmen zaprezentowano m.in. pociski międzykontynentalne DF-41. Równocześnie można było usłyszeć zapewnienia prezydenta Xi Jinpinga, że kraj pozostanie na ścieżce pokojowego rozwoju. Przy okazji chiński przywódca mówił także o aktualności gwarantującej Hongkongowi (HK) autonomię zasady „jeden kraj, dwa systemy”. Według Reutersa nie przeszkadzało to jednak Pekinowi ściągnąć w ostatnich dniach do Hongkongu dodatkowych sił z Chin kontynentalnych.
We wtorek w Hongkongu rozpoczął się kolejny protest na rzecz demokratyzacji metropolii oraz utrzymania jej autonomii od Pekinu. W starciach z policją postrzelony w klatkę piersiową został 18-letni demonstrant. To pierwszy od początku trwających blisko pół roku protestów przypadek strzału do ich uczestnika z ostrej amunicji. Hongkońska policja broni się, że funkcjonariusz odpowiedzialny za incydent działał w granicach obrony koniecznej. To właśnie obrazy z miasta zdominowały przekazy światowych mediów na temat jubileuszu ChRL.
– To dla chińskich władz niezwykle kłopotliwa sytuacja. Obchodzone 1 października święto ma ważne znaczenie symboliczne dla ChRL, tym bardziej w roku okrągłego jubileuszu. Te obchody miały być radosne i niczym nieprzytłumione, miały być pokazem siły i jedności, afirmacji władzy, ale także bezpieczeństwa, spokoju i stabilności panującej w kraju. Sytuacja w Hongkongu temu zaprzecza – mówi DGP Marcin Jacoby z Uniwersytetu SWPS.
Zdaniem Jacoby’ego Chińczycy chcą zastosować wobec Hongkongu strategię na przeczekanie, licząc, że narastające problemy ekonomiczne w dawnej brytyjskiej kolonii doprowadzą do naturalnego wygaszenia protestów. – Choć ich cena wizerunkowa jest ogromna, to wciąż mniejsza niż rozwiązania siłowego – mówi sinolog. Tymczasem protesty radykalizują się mimo wycofania się w zeszłym miesiącu hongkońskich władz ze zmian w prawie ekstradycyjnym, które były główną przyczyną wybuchu.
Nie pomogło również rozpoczęcie negocjacji. W zeszłym tygodniu protestujący zgromadzili się wokół stadionu, na którym odbywały się rozmowy, blokując drogę wyjścia Carrie Lam, oskarżanej o propekińskość szefowej administracji Hongkongu. Na ulicach coraz częściej dochodzi do brutalnych starć z siłami porządkowymi, a protestujący na stałe włączyli do swojego asortymentu koktajle Mołotowa. Atakowane są również siedziby instytucji kojarzonych z ChRL.
Jak wskazuje Jacoby, sytuacja w mieście negatywnie wpływa na plany Pekinu dotyczące Tajwanu. – Chiny chciały mu pokazać Hongkong jako bezpieczny dla niego model możliwego zjednoczenia. Ostatnie wydarzenia podważyły wieloletnie wysiłki władz ChRL na rzecz powiększenia grona Tajwańczyków zainteresowanych zbliżeniem – mówi Jacoby. We wtorkowym przemówieniu Xi podkreślał tymczasem konieczność dalszego dążenia do „pełnego zjednoczenia” kraju.
Kryzys w Hongkongu uderza w Pekin w newralgicznym okresie negocjacji handlowych z USA. Jeszcze podczas zeszłotygodniowego posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego ONZ Donald Trump mówił, że porozumienie z Chinami może być „bliżej, niż się wydaje”. Obecna eskalacja nastrojów w 7-mln mieście wywołuje jednak pytania, czy Biały Dom nałoży sankcje na chińskich urzędników, wykorzystując narzędzia przyznane mu niedawno w tym celu przez Kongres. A to może wpłynąć także na relacje handlowe.
Jacoby wątpi jednak, by wydarzenia towarzyszące 70-leciu ChRL mogły zagrozić władzy Xi nad partią.
– Komunistyczna Partia Chin nie jest monolitem i wiele osób w jej szeregach krytycznie patrzy na działania Xi, ale w partii i w społeczeństwie chińskim dominuje krytyczne nastawienie wobec domagających się demokracji i samostanowienia Hongkończyków – podsumowuje sinolog.
Sytuacja w HK negatywnie wpływa na plany Pekinu wobec Tajwanu