Burza po emisji programu „Superwizjer” TVN na temat wątpliwości wokół oświadczenia majątkowego nowego szefa Najwyższej Izby Kontroli
Opozycja zgodnie żąda odejścia Mariana Banasia. – Jeżeli nie będzie tej dymisji, o którą będziemy się dopominać codziennie, to znaczy, że PiS, Kaczyński i Morawiecki mają wiele do ukrycia. Jeżeli mianują taką osobę na szefa Najwyższej Izby Kontroli, to znaczy, że są częścią tego patologicznego i mafijnego układu i z tym układem skończymy 13 października – mówił wczoraj PiS szef Koalicji Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.
Prawo i Sprawiedliwość stara się na razie rozeznać w sytuacji. – Czekamy na dalszy rozwój sprawy, będziemy się jej z uwagą przyglądać. Czekamy na zapowiedziane kroki sądowe Mariana Banasia. Gdyby miało się potwierdzić, że doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości, nie będzie z naszej strony pobłażania – mówi Radosław Fogiel z PiS.
Rządząca partia będzie chciała się dowiedzieć, jakie są efekty działań Centralnego Biura Antykorupcyjnego w tej sprawie. Biuro kontroluje oświadczenia majątkowe prezesa NIK. Jeden z naszych rozmówców zauważa, że w tym przypadku może nie być mowy o złamaniu prawa.
Ale, jak zapewniają politycy PiS, jeśli potwierdzi się, że coś było nie w porządku, to ugrupowanie będzie naciskać na Mariana Banasia, by podał się do dymisji. – Gdyby było to nieskuteczne, wtedy w nowej kadencji wchodzi w grę możliwość porozumienia się z opozycją i takiej zmiany ustawy o NIK, by w takich przypadkach prezes tej instytucji mógł być odwołany – mówi nasz rozmówca.
Dziennikarze TVN ustalili, że w kamienicy, która w oświadczeniach majątkowych figurowała jako własność Mariana Banasia, mieścił się hotel wynajmujący pokoje na godziny. Jak wynika z ujęć w reportażu przynajmniej w jednym przypadku bez rejestracji transakcji. Hotel prowadził podnajmujący od Banasia kamienicę Dawid O. W pensjonacie z reporterem TVN rozmawiał inny mężczyzna, który miał dzwonić do Banasia i który, jak się potem okazało, jest jedną ze znanych postaci krakowskiego półświatka, zajmującą się m.in. prowadzeniem agencji towarzyskich.
Jak wynika z dokumentów, kamienica jest zabezpieczeniem dla kredytu na ponad 2,5 mln zł udzielonego firmie, której współwłaścicielem jest syn szefa NIK, Jakub. Według TVN, o tym kredycie nie ma mowy w oświadczeniach majątkowych Mariana Banasia.
Po emisji programu szef NIK wydał oświadczenie. Zapowiedział pozew wobec stacji. Podkreślił, że nie jest już właścicielem tej nieruchomości oraz że nie zarządzał pokazanym w materiale hotelem. „Byłem właścicielem budynku, który na podstawie umowy zawartej zgodnie z prawem wynająłem innej osobie. Osoba ta prowadziła tam działalność hotelową”– napisał.
Problemy Mariana Banasia z oświadczeniami majątkowymi zaczęły się już blisko rok temu. W listopadzie 2018 r. analizę przedkontrolną rozpoczęło u niego CBA. Kilka miesięcy później analiza zmieniła się w regularną kontrolę. Ta po trzech miesiącach, w połowie lipca, została przedłużona o kolejne trzy. Jak pisaliśmy w DGP kilka tygodni temu, ma się zakończyć tuż po wyborach.
– Po tym, jak kontrolę przedłużono, a informacje o tym pojawiły się miesiąc przed wyborem Banasia na prezesa NIK, spekulowano, że to być może ma utopić jego kandydaturę. Być może w PiS nikt nie wziął tego na poważnie, a być może chodziło o to, żeby jej wyniki były znane, jak już będzie szefem NIK – mówi nam polityk PiS. ©℗