Prace nad przepisami zakładającymi możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych zostaną formalnie zakończone – oświadczyła szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam.
Zapowiedziała również powołanie nowej platformy dialogu, która ma pochylić się nad przyczynami protestów społecznych w mieście. We wczorajszym telewizyjnym orędziu Lam podkreśliła, że wycofanie się władz z procedowania kontrowersyjnego projektu to gest mający na celu rozwianie obaw opinii publicznej oraz zainicjowanie dialogu na rzecz zażegnania trawiącego byłą brytyjską kolonię kryzysu politycznego. Po ogłoszeniu tej decyzji na hongkońskiej giełdzie odnotowano wzrosty. Formalne zakończenie procesu legislacyjnego musi jeszcze zatwierdzić Rada Legislacyjna.
Decyzja ogłoszona przez liderkę to następstwo trwających od czerwca masowych protestów, podczas których – obok całkowitego wycofania propozycji zmian w prawie ekstradycyjnym, które mogłyby doprowadzić do objęcia mieszkańców prowincji jurysdykcją sądów kontrolowanych przez Komunistyczną Partię Chin – domagano się też m.in. powszechnych, bezpośrednich wyborów władz Hongkongu. Demonstranci chcą ponadto uwolnienia zatrzymanych uczestników manifestacji oraz niezależnego dochodzenia w sprawie brutalności policji. Manifestacje nie ustały po tym, jak w czerwcu prace nad projektem ekstradycyjnym zostały zawieszone, ani po tym, jak w lipcu Lam stwierdziła, że jest on „martwy”. Także obecna deklaracja – jak wskazują media – nie musi zakończyć politycznego kryzysu w Hongkongu.
– Musimy znaleźć odpowiedzi na niezadowolenie społeczne i wypracować rozwiązania – powiedziała w orędziu Lam. Dodała, że o radę i pomoc w zidentyfikowaniu kluczowych problemów społecznych prowincji poprosi liderów obywatelskich, fachowców i naukowców.
– Po ponad dwóch miesiącach niepokojów społecznych dla wielu jest oczywiste, że niezadowolenie wykracza dalece poza problematykę zaproponowanej ustawy – stwierdziła przewodnicząca regionalnych władz Hongkongu, wskazując m.in. problemy dostępności mieszkań i ziemi, dystrybucji dochodów, sprawiedliwości i mobilności społecznej, szans dla młodych, a także udziału obywateli w sprawowaniu władzy. – Możemy przedyskutować wszystkie te sprawy w ramach nowej platformy dialogu – przekonywała urzędniczka.
Oceniła jednocześnie, że akty przemocy, m.in. niedawny atak na siedzibę władz centralnych w Hongkongu, uderzają w podstawy życia społecznego, m.in. praworządność i zasadę „jednego kraju, dwóch systemów”. – Postawiło to Hongkong w wysoce niepewnej i niebezpiecznej sytuacji – dodała Lam.
Szefowa administracji zadeklarowała również w telewizyjnym orędziu pełne wsparcie dla śledztwa w sprawie działań służb w czasie protestów oraz przypadków napaści na aktywistów. Dochodzenie ma jednak zostać przeprowadzone przez istniejącą Niezależną Radę ds. Zażaleń na Policję (IPCC), a nie nowo utworzoną komisję śledczą, jak domagali się tego protestujący. Lam poinformowała jednocześnie, że powołała dwóch nowych członków rady – emerytowaną urzędniczkę Helen Yu i b. szefa izby adwokackiej Paula Lama.
Ustępstwo szefowej administracji w sprawie przepisów o ekstradycji nastąpiło wkrótce po doniesieniach Reutersa, iż na spotkaniu za zamkniętymi drzwiami z przedstawicielami biznesu Lam wzięła na siebie odpowiedzialność za wzniecenie politycznego kryzysu w mieście i powiedziała, że odeszłaby, gdyby miała wybór.
Demonstracje w Hongkongu dezawuowali wielokrotnie – jako efekt działania „obcych sił” – przedstawiciele władz w Pekinie, sugerując, że stoją za nimi USA. Według dziennika „South China Morning Post” przewodniczący ChRL Xi Jinping we wtorek na spotkaniu z działaczami partyjnymi wymienił metropolię, obok Makao i Tajwanu – wśród głównych zagrożeń dla państwa. Z kolei amerykański prezydent Donald Trump wzywał ChRL do „humanitarnego” potraktowania Hongkongu, wiążąc tę kwestię z prowadzonymi z tym krajem negocjacjami handlowym.