Pan premier poprosił o wyjaśnienia pana ministra, czekamy na nie - poinformował we wtorek rzecznik rządu Piotr Müller, odnosząc się do artykułu Onetu o kontaktach, jakie wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał utrzymywać z kobietą prowadzącą akcje dyskredytujące niektórych sędziów.

Onet opisał w poniedziałek kontakt, jaki w mediach społecznościowych wiceszef MS Łukasz Piebiak zawarł z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Działania Emilii miały polegać na anonimowym rozsyłaniu, m.in. do mediów i sędziów, kompromitujących materiałów. Miało to się odbywać za wiedzą wiceministra.

"Pan premier poprosił o wyjaśnienia pana ministra, czekamy na nie. Dzisiaj muszą one być złożone" - powiedział Müller we wtorek w TVP1. Dodał, że premier na ten temat nie rozmawiał osobiście z wiceministrem Piebiakiem.

Müller pytany, czy możliwa jest dymisja wiceministra, odpowiedział: "Dymisja to jest zawsze narzędzie, które może dotykać każdego ministra, bez względu na to, czy pojawiają się takie artykuły, z różnych przyczyn. Ale na tym etapie jest za wcześnie, żeby takie twierdzenie głosić, bo pan minister musi się odnieść do tego, co wczoraj Onet napisał".

Rzecznik rządu zapewnił, że premier wcześniej nie wiedział o sprawie opisywanej w artykule. "Absolutnie żadnych wcześniej sygnałów i tego typu informacji nie było. Jesteśmy zaskoczeni tym artykułem i dlatego dzisiaj dopiero będziemy mogli odnieść się do niego, gdy będziemy znali też informacje od pana ministra Piebiaka" - powiedział.

Pytany, czy o sprawie mógł wiedzieć minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, Müller powiedział: "Na pewno moim zdaniem nie wiedział, jeżeli coś takiego się działo. Natomiast ja bym nie chciał iść tezą, że to się działo, bo najpierw mamy artykuł i nie ma odniesienia się pana ministra. Ja już nieraz widziałem takie rzeczy w polityce, że duże tytuły, dużej wagi politycznej, okazywały się później nieprawdziwe, ale nie wiem, jak jest w tej sytuacji, dlatego też myślę, że ta sprawa będzie jasna, gdy te odniesienia się, będą za nami" - powiedział.

"Jak i w wymiarze sprawiedliwości, na początku mimo wszystko domniemanie niewinności, ale jeżeli się okaże, że wina jest, to oczywiście zawsze będzie kara" - dodał.

Według Onetu, informacje zniesławiające prof. Markiewicza Emilia miała przesłać do wszystkich oddziałów Stowarzyszenia "Iustitia" oraz na jego adres domowy. Jego adres Emilia miała otrzymać od Piebiaka, podobnie jak adresy sędziów warszawskiej Iustiti. "Onet jest w posiadaniu dowodów na to, że Łukasz Piebiak taki plan w pełni zaaprobował przed jego realizacją" - napisał portal.

Onet przytoczył fragmenty rozmów, jakie Piebiak miał prowadzić z Emilią za pośrednictwem komunikatorów internetowych. W jednej z nich Emilia relacjonowała plan akcji dyskredytującej Markiewicza. "Zrobię wszystko tak jak umiem, jak zawsze. Za rezultat nie ręczę ale postaram się. Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą" - napisała na koniec. "Za czynienie dobra nie wsadzamy" - odpisał jej Piebiak.

W rozmowie z 25 czerwca 2018 roku Emilia pisała o wysyłanych przez siebie mailach o Markiewiczu, dodając na koniec: "PS. żądam podwyżki". "Dziękuję bardzo. Teraz trzeba wypocząć by dalej walczyć o dobrą zmianę. O podwyżce się pomyśli" - odpowiedział wiceminister.

W materiałach dotyczących szefa Iustitii - podaje portal - znalazła się informacja sugerująca, że sędzia miał namówić jakąś kobietę do popełnienia aborcji. 26 czerwca Piebiak napisał do Emilii: "Pani Emilio, może tę aborcję to jako ostateczne rozwiązanie zastosujemy?". "Problem w tym, że gdy wiceminister zaczął się wahać, Emilia zdążyła już rozesłać kilka tysięcy maili" - podał portal. Ta sprawa wywołała kłótnię między Emilią a "Kubą", czyli - jak podejrzewa Onet - współpracownikiem Piebiaka Jakubem Iwańcem, i chwilowo przerwała współpracę.

Według Onetu Emilia prywatnie jest związana z jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa, sędzią, który wcześniej pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości. W rozmowie z portalem Emilia przyznała, że bardzo wstydzi się tego, co robiła. Według niej swoimi działaniami mogła zaszkodzić co najmniej 20 sędziom.

Piebiak, pytany przez Onet o kontakt z Emilią, odparł: "Słyszałem, że doszło do wycieku jakiejś korespondencji, ale nie wiem, co w niej jest, więc się nie będę na ten temat wypowiadał". Potwierdził przy tym, że zna ją "z Twittera". Dopytywany o sprawę szefa Iustitii, powiedział: "Nie przypominam sobie naszych kontaktów w sprawie Markiewicza. To wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie. Jestem na urlopie".