Z sondażu wynika, że o ile PiS ma prawie 42 proc., to zsumowane głosy ugrupowań tworzących wcześniej Koalicję Europejską, które podzieliły się obecnie na trzy bloki, to 38 proc.
Trzeba jednak pamiętać, że 2,8 proc. poparcia, jakie w sondażu ma PSL, nie pozwoliłby mu przekroczyć wyborczego progu. Za to minimalnie próg przekracza Kukiz’15. ‒ PSL zawsze wypada w sondażach gorzej niż w wynikach wyborów. Z kolei typowanie Kukiz’15 to często w sondażach wygodna odpowiedź ‒ komentuje Jarosław Flis. Dlatego jego zdaniem możliwy jest także wariant, w którym ‒ jak to się stało w Portugalii w 2015 r. ‒ mimo że rządząca partia wygrała wybory, to opozycja przejęła władzę.
Sondaż potwierdza stabilne poparcie dla PiS. W pytaniu, gdzie lewica jest podzielona na poszczególne partie, ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego ma 44 proc. Gdy lewica jest zjednoczona, poparcie dla PiS wynosi 42 proc. To wyniki zbliżone do tych z końca lipca ‒ wówczas PiS miał odpowiednio 40 i 42 proc. poparcia. ‒ Widać teflonowość PiS. Bieżące wydarzenia, jak Białystok czy kłopoty z lotami rodziny marszałka Kuchcińskiego, nie mają dużego wpływu na poparcie dla tej partii ‒ zauważa Marcin Duma z IBRiS. Dlatego PiS czuje się pewnie. Faktycznie prowadzi już kampanię w całej Polsce, wkrótce mamy poznać resztę kandydatów. ‒ Nasza największa obawa to demobilizacja wyborców, chodzi o to, by przekonani o naszej wygranej nie zostali w domu ‒ mówi polityk PiS. Stąd liczne eventy na prowincji, pikniki, na których liderzy partii prezentują się w asyście tłumów zadowolonych wyborców.
Po stronie opozycji finalizowane są prace dotyczące list i poszukiwania koalicjantów. Dziś ma zebrać się zarząd Platformy. Główny temat to propozycje kandydatów do Sejmu i Senatu. Niewykluczone, że po zarządzie poznamy co najmniej jedynki z list Koalicji Obywatelskiej. Niemal pewne jest, że liderem stołecznej listy będzie Grzegorz Schetyna, który zmierzy się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Z kolei Borys Budka ma być wystawiony w Katowicach przeciwko kandydującemu stamtąd premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Jedynką w Wałbrzychu ma być wiceszef PO Tomasz Siemoniak, w Gdańsku ‒ szef klubu PO-KO Sławomir Neumann, a w Bydgoszczy ‒ szef sztabu wyborczego Krzysztof Brejza. Nieoficjalnie wiadomo, że największe problemy dotyczyły umieszczenia na listach dwóch koalicjantek Platformy ‒ Katarzyny Lubnauer z Nowoczesnej i Barbary Nowackiej z Inicjatywy Polskiej. Pierwsza przymierzana jest jako jedynka w Łodzi, choć lokalne struktury PO wolałyby na tym miejscu Cezarego Grabarczyka. Z kolei Barbara Nowacka dotąd wymieniana była jako kandydatka w Gdyni, we Wrocławiu czy okręgu podwarszawskim.
Lewicy z kolei łatwiej będzie ułożyć wyborcze listy niż podjąć decyzję, w jakiej formule pójdzie do wyborów: koalicji czy na liście partyjnej. ‒ Analizujemy różne warianty, biorąc pod uwagę wyniki sondaży ‒ mówi wiceszef Sojuszu Andrzej Szejna. 10 proc., jakie zjednoczona lewica otrzymała w sondażu IBRiS, to wprawdzie o dwa punkty procentowe więcej niż potrzeba do przekroczenia wyborczego progu dla koalicji, ale to wciąż wynik, który nie daje pewności znalezienia się w Sejmie. Stąd bezpieczniejszy był wariant listy partyjnej, przy której próg wynosi 5 proc., ale pieniądze z budżetu dostaje wtedy tylko jedno ugrupowanie, a tu o zgodę trudno. Na razie politycy jednoczącej się lewicy zaapelowali o „pakt senacki” po stronie opozycji. ‒ Chcemy, żeby partie opozycyjne nie wystawiały przeciwko sobie kandydatów w jednomandatowych okręgach do Senatu ‒ zaproponował szef SLD Włodzimierz Czarzasty.
Wciąż nie wiadomo, kiedy swoje listy zaprezentuje PSL. Z naszych ustaleń wynika, że może się to stać między 10 a 17 sierpnia. ‒ Spokojnie budujemy swoje listy, to nie jest wyścig. W każdym województwie mamy je dopięte na 90 proc. ‒ mówi Marek Sawicki, wiceprzewodniczący Rady Naczelnej PSL. ‒ O wyniku wyborów zdecydują nie jedynki trzech partii opozycyjnych, ale Kowalscy, którzy znajdą się na dalszych miejscach list. Wiele zależy od ich aktywności w zabieganiu o wyborcę, który zagłosuje na swojego sąsiada, radnego, wójta, który przy okazji będzie z PSL, a nie stricte na przedstawiciela danej partii ‒ przekonuje nas jeden z polityków PSL.
Jeszcze wczoraj nie było jasne, kto dołączy do PSL w ramach Koalicji Polskiej. Choć w mediach pojawiły się informacje, że nie będzie porozumienia z Kukiz’15, to jednak z naszych ustaleń wynika, że rozmowy wciąż trwają. Choć, jak relacjonowali nam ludowcy, szanse na dogadanie się są niewielkie. Kością niezgody jest formuła współpracy. Chodzi np. o nazwę komitetu. PSL chce „Koalicja Polska ‒ PSL” oraz wciągania ewentualnych koalicjantów na swoje listy (wówczas próg wynosi 5 proc.). Z kolei Kukiz’15 chce wymienienia go w nazwie i zawarcia koalicji (próg rośnie do 8 proc.). ‒ Niejedni wielcy na koalicyjnych komitetach się wyłożyli. My tego błędu nie chcemy popełnić ‒ wskazuje jeden z ludowców.
Z kim więc PSL zbuduje koalicję? Na dziś plan zakłada wciągnięcie na listy działaczy Unii Europejskich Demokratów, Stronnictwa Demokratycznego, Stowarzyszenia Rodzin Katolickich czy Ligi Polskich Rodzin. Z zastrzeżeniem, że nie mogą to być osoby o poglądach skrajnie lewicowych czy prawicowych.
Pozostało
86%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama