Jeśli miałoby dojść do kolejnego odłożenia brexitu, to nie do 30 czerwca, jak zaproponowała premier Wielkiej Brytanii Theresa May, a w "wersji elastycznej" o rok - powiedziało PAP źródło z Rady Europejskiej, czyli instytucji której przewodzi Donald Tusk.

Szefowa brytyjskiego rządu w piątkowym liście do Tuska zaproponowała odłożenie brexitu właśnie do 30 czerwca. Zastrzegła, że gdyby brytyjski parlament zdołał ratyfikować umowę w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE przed tą datą, brexit nastąpiłby wcześniej.

"Nasza reakcja - jednoroczne elastyczne przedłużenie" - powiedział PAP wysokiej rangą urzędnik unijny. Taka opcja mogłaby pozwolić Wielkiej Brytanii wyjść z UE 1 lipca tego roku, jeśli odpowiednio wcześniej Izba Gmin ratyfikowałaby umowę o wyjściu. Jeśli to by się nie stało, dłuższe przedłużenie pozwalałoby na szukanie innych możliwości po stronie brytyjskiej.

May zaakcentowała, że jej rząd pragnie ratyfikacji umowy wyjścia przed 23 maja, co oznaczałoby, że Wielka Brytania nie weźmie już udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jej gabinet ma jednak przygotowywać się do przeprowadzenia eurowyborów, gdyby okazało się, że ratyfikacja umowy o wyjściu jest niemożliwa.