Mamy sygnały, że konferencja bliskowschodnia tworzy dobrą atmosferę w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi i możemy liczyć na poprawienie oferty amerykańskiej w kwestii zwiększenia obecności wojsk amerykańskich w Polsce - powiedział PAP szef MSZ Jacek Czaputowicz.

Zapytany o wpływ zeszłotygodniowej konferencji na stosunki z Waszyngtonem, szef polskiej dyplomacji zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że przy okazji konferencji odbyła się dwustronna wizyta w Warszawie wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a i sekretarza stanu Mike'a Pompeo.

Jak ocenił, wizyta ta - w tym odbywające się w jej ramach spotkania obu polityków ze stacjonującymi w Polsce amerykańskimi żołnierzami - "pokazały światu, że Stany Zjednoczone są już w Polsce militarnie obecne". Ważne znaczenie dla naszego bezpieczeństwa miało też - zdaniem Czaputowicza - towarzyszące wizycie podpisanie umowy na zakup amerykańskiego systemu artylerii rakietowej HIMARS.

"Wspólnie z Mikiem Pompeo odwiedziliśmy ponadto grupę batalionową NATO w Bemowie Piskim, kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Rosją, w której Stany Zjednoczone są państwem ramowym. W swoim przemówieniu przed stacjonującymi tam żołnierzami sekretarz stanu podkreślił, że agresja Rosji w Gruzji i na Ukrainie uświadomiła Stanom Zjednoczonym, że Rosja ponownie zagraża Zachodowi" - zauważył minister. W jego ocenie był to dla świata sygnał, że "Stany Zjednoczone nie będą akceptować takiego zachowania".

Dopytywany, czy - jego zdaniem - na taki przekaz ze strony Amerykanów nie można byłoby liczyć gdyby konferencji nie było, Czaputowicz stwierdził, że bez niej "niełatwe" mogłoby się okazać doprowadzenie do wizyty dwustronnej na tak wysokim szczeblu. "Wiceprezydent Pence zdecydował się zresztą na przyjazd stosunkowo późno, by podnieść rangę tego wydarzenia" - wskazał szef MSZ.

Według niego organizacja konferencji powinna mieć też pozytywny wpływ na ostateczne decyzje administracji amerykańskiej co do zakresu i charakteru zaangażowania wojskowego USA w naszym kraju. "Mamy sygnały, że ta konferencja tworzy dobrą atmosferę i możemy liczyć na poprawienie oferty amerykańskiej w tej kwestii" - powiedział Czaputowicz.

W ubiegłym tygodniu dziennik "Financial Times" opublikował wywiad z ambasador USA w Warszawie Georgette Mosbacher, w którym powiedziała ona, że liczba stacjonujących w Polsce żołnierzy amerykańskich zostanie "znacząco zwiększona", choć nie chciała ujawnić, czy powstanie stała baza amerykańska. Spytana przez "FT", czy chodzi o zwiększenie liczby żołnierzy o setki czy tysiące, ambasador odpowiedziała, że "będzie ono znaczące". "Przekracza setkę, setki" - mówiła.

Z kolei rzecznik ministerstwa obrony USA Eric Pahon oświadczył w zeszłą środę, że Stany Zjednoczone nie osiągnęły jeszcze żadnego porozumienia z Polską w sprawie zwiększenia liczby amerykańskich wojsk w Polsce i rozmowy na ten temat są kontynuowane.

"Jakiekolwiek spekulacje na temat zwiększenia liczby żołnierzy są w tym momencie bezpodstawne. Kontynuujemy dyskusje z naszymi polskimi sojusznikami i żadne porozumienia nie zostały jeszcze osiągnięte. Kontynuujemy dyskusje i poinformujemy o ich wynikach w stosownym momencie" - powiedział Pahon, cytowany przez agencję Reutera.

Obecnie w Polsce stacjonuje ok. 4 tys. amerykańskich żołnierzy, którzy są częścią sił NATO rozmieszczonych na wschodniej flance Sojuszu. Polska zabiega o powstanie stałej amerykańskiej bazy wojskowej, którą prezydent Andrzej Duda roboczo określił nazwą "Fort Trump".