Zadaniem firmy ochroniarskiej było dbanie o bezpieczeństwo publiczne, to nie była ochrona konkretnych osób – powiedział w rozmowie z PAP pełnomocnik organizatora koncertu dla WOŚP w Gdańsku. Odniósł się w ten sposób do informacji niektórych mediów o tym, że reakcja ochrony była zbyt późna.

"Proszę zwrócić uwagę, że zadaniem firmy ochroniarskiej było dbanie o bezpieczeństwo publiczne, czyli wszystkich, to nie była ochrona indywidualna konkretnych osób. No niestety, to było działanie osoby, które było ukierunkowane na wyrządzenie komuś bardzo dużej krzywdy" – powiedział w rozmowie z PAP radca prawny Wawrzyniec Rybak, pełnomocnik Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku, organizatora koncertu.

Dodał, że firma ochroniarska, która dbała o bezpieczeństwo podczas koncertu dla WOŚP jest firmą mającą koncesję Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. "To nie jest tak, że każdy może sobie założyć taką działalność, podlega ona koncesjonowaniu" – dodał Rybak.

Prezydent Paweł Adamowicz został kilkakrotne raniony nożem podczas gdańskiego finału WOŚP w niedzielę o godz. 20.00, gdy odliczano czas do "Światełka do nieba". Na nagraniu zdarzenia widać, jak przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa, ponownie podchodzi do Adamowicza i zabiera mikrofon.

Na scenie reanimowano Adamowicza, potem przewieziono go do szpitala. Tam lekarze podjęli operację prezydenta Gdańska, która trwała pięć godzin. Stan prezydenta jest ciężki.

Po zdarzeniu część mediów informowało o tym, że ochrona na scenie pojawiła się zbyt późno.