Ok. 43 tys. sztuk świń zostało wybitych w latach 2014-2018 z powodu wystąpienia ognisk afrykańskiego pomoru świń (ASF). Odszkodowania z tego tytułu wypłacone hodowcom wyniosły łączne 14 mln zł - poinformował w czwartek PAP Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk.

Wirus ASF pojawił się w Polsce w połowie lutego 2014 r., dotychczas odnotowano 213 ognisk tej choroby w stadach świń, tylko w w 2018 r. - 109. Ostatnie ognisko ASF odnotowano we wrześniu ub.r.

W ubiegłym roku zachorowań u świń było znacznie więcej niż w poprzednich latach. Wybito z tego powodu 25 tys. świń, a odszkodowania wyniosły 8,5 mln zł. Niemczuk zaznaczył, że liczba ta obejmuje zarówno świnie znajdujące się w ognisku choroby, jak też z tzw. gospodarstw kontaktowych tj. powiązanych z ogniskami choroby.

Jak poinformował PAP resort rolnictwa, w 2014 r. wydatki budżetowe na zwalczanie choroby wyniosły 11,9 mln zł; w 2015 - 25 mln zł; w 2016 - 98 mln zł. a w 2018 r. - 203 mln zł. Przeznaczone one były m.in. na wsparcie bioasekuracji na m.in. na zakup mat dezynfekcyjnych, na budowę niecek do dezynfekcji czy ogrodzeń, na rekompensaty i stawki za odstrzał dzików.

Mimo coraz większych wydatków na zwalczanie choroby, zasięg choroby zwiększa się. Tylko w ubiegłym roku odnotowano tyle ognisk choroby, ile wcześniej przez cztery lata. Znacząco wzrosła liczba dzików z ASF. Do końca u.br. odnotowano aż 3383 przypadków tej choroby u dzików (od lutego 2014 r. ), a tylko w 2018 r. - ok 2443. Już w tym roku wykryto 36 przypadków ASF u dzików.

Dlaczego nastąpił taki wzrost zachorowań - zdaniem Głównego Lekarza Weterynarii - przyczyną była m.in. mokra ubiegłoroczna pogoda. Z tego powodu na polach jeszcze w styczniu-lutym była nieskoszona kukurydza, w której żerowały dziki, stąd strzelanie do nich było znacząco utrudnione.

Niemczuk uważa, że zmniejszenie ilości dzików jest konieczne, bo to one są nosicielami choroby. "Ale równie niezbędne jest przestrzegania zasad bioasekuracji i poszukiwanie i utylizacja padłych zwierząt" - podkreślił.

"Dzik jest rezerwuarem zarazka w środowisku, jeżeli dziki nie byłyby odstrzeliwane, to być może było by już dzisiaj w Polsce milion dzików. W latach 80 tych populacja stanowiła 50 tys. dzików, obecnie ich między 200 a 300 tys. sztuk" - powiedział Główny Lekarz Weterynarii.

Podkreślił, że liczby te są orientacyjne, gdyż populacja dzików nie jest dokładnie policzona, ale jednocześnie zaznaczył, że co roku przyrost populacji dzików wynosi 200-300 proc. Jak mówił dzieje się tak z powodu zmiany struktury upraw. Coraz więcej sieje się kukurydzy, która jest doskonałym, łatwo przyswajalnym pożywieniem dla dzików. I

Zmniejszenie liczby dzików, to mniejsze prawdopodobieństwo rozprzestrzeniania się choroby. "Choroba ta małymi kroczkami przesuwa się na zachód Polski, czyli w kierunku województw; kujawsko-pomorskiego, wielkopolskiego i łódzkiego, gdzie znajduje się najwięcej pogłowia trzody chlewnej. Żeby zabezpieczyć, by wirus nie dotarł do tych regionów, potrzebny jest odstrzał dzików" - tłumaczył szef Inspekcji Weterynaryjnej.

"Nie będzie to +masakra+ dzików, ale ma to być odstrzał skoordynowany i polega on na tym, że odstrzały przeprowadzane są w jednym terminie, w strefie, gdzie ASF nie występuje i nie może dojść do tego by dziki rozprzestrzeniały tam wirusa" - zaznaczył Niemczuk. Poinformował, że do czwartku - według Polskiego Związku Łowieckiego - w tym sezonie łowieckim odstrzelono ok. 180 tys. dzików (plan na 2018/2019 r. wynosi 185 tys. sztuk).

Dodatkowo dziki są likwidowane w strefach, gdzie wystąpił ASF poprzez tzw. odstrzał sanitarny. Od 2007 r. do końca 2018 r. zaplanowanie pozyskanie w jego ramach 45 498 dzików, a pozyskano 31,7 tys. Tylko w 2018 r. odstrzał sanitarny wyniósł 15,5 tys. dzików. (PAP)

autor: Anna Wysoczańska