Syryjska armia przeprowadziła we wtorek w pobliżu Damaszku przeciwlotniczą akcję przeciwko "wrogim celom". Agencje nie piszą, o jakie cele chodzi, jednak dyrektor Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka (OSDH), Rami Abdel Rahman poinformował, że "jest to nalot izraelski".

Oficjalna syryjska agencja prasowa Sana twierdzi, że "wiele celów wroga zostało zestrzelonych" przez obronę przeciwlotniczą. "Celem izraelskiego ostrzału rakietowego z powietrza były magazyny broni w południowo-zachodnim i południowym Damaszku, należące do Hezbollahu lub sił irańskich" - oświadczył Rami Abdel Rahman.

Syryjska telewizja publiczna podała, że rakiety zostały wystrzelone przez izraelskie samoloty, lecące nad terytorium Libanu. Według prasowych komunikatów atak został odparty, ale rannych zostało trzech syryjskich żołnierzy.

Jak podkreślają agencje, Izrael uważany jest przez ekspertów za jednego z wielkich przegranych po decyzji amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa o wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii. Liderzy izraelskiej opozycji uznali decyzję Trumpa za porażkę polityki zagranicznej premiera Izraela Benjamina Netanjahu, podkreślając, że wzmocni to regionalną potęgę Iranu.

W konflikcie syryjskim Teheran pozostaje bliskim sojusznikiem prezydenta Syrii Baszara el-Asada i sprzymierzonych z nim milicji. Armia Izraela wielokrotnie przeprowadzała w Syrii naloty na pozycje sił pozostających w sojuszu z władzami w Damaszku.