19 i 21 grudnia oraz 15 stycznia Sąd Apelacyjny w Katowicach będzie rozpoznawał odwołania od wyroku, który zapadł w głównym procesie Janusza T., ps. "Krakowiak" i 10 innych osób oskarżonych m.in. o udział w kierowanym przez niego gangu.

O wyznaczonych terminach rozpraw poinformował w poniedziałek PAP rzecznik Sądu Apelacyjnego w Katowicach Robert Kirejew. Rozprawy będą odbywały się w sali katowickiego sądu okręgowego przy ul. Koszarowej.

Kilka miesięcy temu katowicki sąd zwrócił się do Sądu Najwyższego o wyznaczenie do tej sprawy innego sądu apelacyjnego. Argumentował, że nie ma możliwości prawnej, by skompletować skład orzekający – brakuje sędziów karnistów, którzy wcześniej nie orzekaliby w procesach grupy "Krakowiaka".

Sąd Najwyższy nie uwzględnił tych argumentów. Także sędziowie z innych wydziałów Sądu Apelacyjnego w Katowicach, nie tylko karnego, są w stanie wnikliwie i sprawnie poprowadzić tę sprawę – wskazał Sąd Najwyższy.

W pierwszej instancji "Krakowiak" został skazany na 25 lat więzienia, podobnie jak Marek M., ps. "Oczko", oskarżony o zlecenie grupie Janusza T. jednego z zabójstw. Karę dożywocia sąd wymierzył uważanemu za egzekutora gangu Zdzisławowi Ł., ps. "Zdzicho". Właśnie ten oskarżony złożył w czerwcu wniosek o wyłączenie ze sprawy wszystkich sędziów katowickiego sądu apelacyjnego i przekazanie jej do innego okręgu.

Główny argument oskarżonego dotyczył wyroku z 2004 r., w którym katowicki sąd okręgowy skazał kompana "Oczki" – Sylwestra O., ps. "Sylwek", na 13 lat więzienia za zlecenie ludziom "Krakowiaka" zabójstwa konkurenta – Białorusina Wiktora F. Później tamten wyrok utrzymał sąd apelacyjny. W jego składzie zasiadała sędzia Barbara Suchowska, która miała także teraz orzekać w procesie odwoławczym grupy "Krakowiaka". Według "Zdzicha", wydając wyrok w sprawie Sylwestra O., przesądziła także o jego winie.

W efekcie z orzekania w rozprawie odwoławczej wyłączono dwóch sędziów. Zwracając się do Sądu Najwyższego, sąd apelacyjny argumentował, że nie ma możliwości prawnej, by skompletować skład niezbędny do rozpoznania tej sprawy. Sędziów karnistów – choć w sądzie w Katowicach jest około 20 – jest zbyt mało. W składzie do orzekania w sprawie "Krakowiaka" już jest dwóch cywilistów, ale skompletowanie składu z aż czterech cywilistów w pięcioosobowym składzie orzekającym w tak poważnej i skomplikowanej sprawie sprawiłoby, że gwarancje procesowe nie byłyby realizowane – argumentował sąd apelacyjny.

Rozpoznając wniosek o przekazanie sprawy, Sąd Najwyższy zgodził się z sędziami z Katowic, że wyłączenie ze sprawy Janusza T. sędziów karnistów stwarza pewne trudności. "Nie są jednak uzasadnione sugestie sądu, że wyznaczeni do rozpoznania sprawy sędziowie stale orzekający w innych, niż karny, wydziałach, nie będą w stanie sprostać wymogowi wnikliwego i sprawnego przeprowadzenia postępowania sądowego, a w istocie wyłącznie do tego rodzaju obaw sprowadza się przedstawiona w uzasadnieniu postanowienia argumentacja" – podkreślił Sąd Najwyższy.

Nieprawomocny wyrok w procesie grupy Janusza T. zapadł w październiku 2016 r. Był to drugi proces w tej sprawie. Oskarżeni odpowiadają za ponad 40 czynów, m.in. za zabójstwa i napady rabunkowe. Część poprzedniego wyroku, dotyczącą najpoważniejszych przestępstw, uchylił sąd apelacyjny, nakazując sądowi okręgowemu powtórzenie procesu.

Sąd okręgowy uniewinnił jednego z 11 podsądnych. "Krakowiak" i "Oczko" dostali 25 lat więzienia, a "Zdzicho" dożywocie. Sąd zastrzegł, że "Krakowiak" będzie mógł się ubiegać o zwolnienie z więzienia po 20 latach, a "Zdzicho" po 30. Pozostałym wymierzył od 2 do 10 lat pozbawienia wolności. Na więzienie w zawieszeniu skazał tylko Andrzeja K., który przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia obciążające kolegów.

Sąd okręgowy uznał oskarżonych za winnych większości zarzucanych im przestępstw, Janusza T. – za kilkanaście. Skład orzekający nie miał wątpliwości, że T. założył w 1991 r. grupę, która z czasem przekształciła się w związek przestępczy o charakterze zbrojnym, popełniający najpoważniejsze przestępstwa. Tylko za ten czyn wymierzył mu 5 lat więzienia. Na 25 lat skazał go za przyjęcie od "Oczki" zlecenia zabójstwa Wiktora F. Do zbrodni doszło w 1997 r. Według prokuratury i sądu strzelał "Zdzicho".

Sąd uznał "Krakowiaka" za winnego i wymierzył mu także jednostkowe kary m.in. za zlecenie napadów rabunkowych na właściciela kantoru w Przemyślu i inkasenta krakowskiej firmy Rovita (obaj zostali zabici), zlecenie zabójstwa Mirosława S. w Koninie (ten mężczyzna przeżył), zlecanie kradzieży oraz produkcji i handlu narkotykami. Zdzisława Ł. skazał na dożywocie m.in. za zabójstwo Wiktora F. i zbrodnię w Przemyślu. Pozostałym wymierzył kary na przykład za udział w rozbojach i kradzieżach.

Najważniejszymi dowodami w sprawie były zeznania dwóch świadków koronnych – Wiesława Cz. i Dariusza J., a w procesie kluczowa stała się ocena ich wiarygodności. Sąd okręgowy uznał, że choć z powodu upływu czasu mylili się co do szczegółów lub niektórych spraw nie pamiętali, ich zeznania były wiarygodnie.

Sprawa rozpoznawana przez katowicki sąd apelacyjny dotyczy tylko części działalności grupy. Prokuratura skierowała przeciwko jej członkom do sądów około 20 aktów oskarżenia. Na przykład w grudniu 2016 r. Janusz T. został – już prawomocnie – skazany na 10 lat więzienia za nakłanianie kolegów do zabójstwa ścigających go policjanta i prokuratora.

Opisujący 57 zarzutów główny akt oskarżenia trafił do sądu w czerwcu 2000 r. Pierwszy proces, w którym na ławie oskarżonych początkowo zasiadało 36 osób, rozpoczął się w lutym 2001 r. i zakończył w 2008. W 2010 r. sąd apelacyjny z powodów proceduralnych uchylił część wyroku, dotyczącą najważniejszych zarzutów, i skierował do ponownego rozpatrzenia. Potwierdził jednak wtedy, że Janusz T. założył i kierował związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, a także utrzymał kilkuletnie wyroki wobec większości oskarżonych.

Zdaniem prokuratury kierowany przez "Krakowiaka" związek przestępczy należał do najgroźniejszych grup przestępczych w Polsce. Działał od 1991 do 1999 roku, głównie na południu kraju. Jak zeznawali świadkowie koronni, w szczytowym okresie liczył około 300 osób. Według śledczych i sądu gang miał ustaloną strukturę i hierarchię z niekwestionowanym przywódcą oraz z "organami" wyznaczonymi do poszczególnych zadań. Na przykład "egzekutor" zajmował się zabójstwami i wyznaczaniem kar niepokornym gangsterom, a "skarbnik" dbał o pomoc prawną dla aresztowanych członków grupy i ich rodzin. (PAP)

Autor: Krzysztof Konopka