Pomimo trzasków i pęknięć NATO trzyma się mocno. Taką wiadomość przekazał wczoraj sekretarz generalny organizacji Jens Stoltenberg. Chociaż łatwo nie było – o czym świadczył chociażby poranny atak Trumpa na kanclerz Merkel i gazociąg Nord Stream 2.
Zaczęło się zgodnie z najgorszymi obawami dyplomatów. Już na roboczym śniadaniu Trumpa ze Stoltenbergiem i jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem szczytu amerykański polityk po raz kolejny wytoczył ciężkie działa przeciwko Berlinowi. – Niemcy są zakładnikiem Rosji. My mamy się bronić przed Rosją, a Niemcy robią wielkie biznesy – budują gazociąg z Rosją. Niemcy płacą Rosji miliardy dolarów, a my mamy chronić Niemcy. Czy to jest w porządku? To jest złe dla NATO. To nie powinno się wydarzyć – prezydent USA atakował niemieckie plany budowy gazociągu Nord Stream 2.
Na ripostę kanclerz Angeli Merkel nie trzeba było długo czekać. – Doświadczyłam czasu, kiedy część Niemiec była kontrolowana przez Związek Sowiecki. I bardzo się cieszę, że dziś żyjemy w wolności jako zjednoczona Federalna Republika Niemiec. I dlatego mogę powiedzieć, że prowadzimy niezależną politykę i takie decyzje podejmujemy – stwierdziła. Pomimo porannej wymiany ciosów do spotkania Trump – Merkel doszło. Potem jednak napięcie opadło, a podczas ceremonii otwarcia belgijski premier Charles Michel, nawiązując do przegranej piłkarskiej drużyny Belgii z Francją, stwierdził, że wszyscy sojusznicy powinni grać fair i w duchu drużynowym.
Po trwającym dwie godziny spotkaniu, w którym wzięli udział liderzy państw sojuszniczych, swoją konferencję prasową miał Jens Stoltenberg. – Rozmawialiśmy, mamy różnice zdań, ale mamy też decyzje, które posuwają Sojusz do przodu i wzmacniają nas. W historii NATO mieliśmy wiele różnic zdań pomiędzy sojusznikami, ale udało nam się je przezwyciężać, bo to jest dobre dla Europy i Ameryki – mówił Norweg.
Sekretarz potwierdził, że państwa członkowskie podtrzymały zobowiązanie do tego, że wszyscy powinni wydawać dwa proc. PKB na obronność, i podkreślił, że wszyscy sojusznicy zwiększają swoje wydatki. Ich ubiegłoroczny wzrost był największy od zakończenia zimnej wojny. Według doniesień dziennikarzy Reutersa Trump miał jednak postulować zwiększenie nakładów na obronność aż do 4 proc. PKB.
Zapytany o to podczas popołudniowej konferencji prasowej Stoltenberg nie odniósł się jednak do tego postulatu. – Skupmy się na tym, że udało się nam odwrócić trend ograniczania wydatków na obronność. Sam w latach 90. jako minister finansów w Norwegii byłem niezwykle biegły w dokonywaniu takich cięć – mówił sekretarz generalny. Podkreślił też, że o ile poziom samych wydatków jest ważny, o tyle na koniec liczą się trzy litery „c”: cash, contribution, capability, czyli wydatki, wkład i zdolności bojowe. Pomimo tego nic nie ogłoszono w szeroko dyskutowanej przed szczytem kwestii rozszerzenia definicji nakładów na obronność o wydatki na infrastrukturę czy pomoc rozwojową.
Co bardzo ważne: politykom udało się zatwierdzić wspólną deklarację, co od zawsze stanowi wyraz jedności Sojuszu (w przeciwieństwie do niedawnego szczytu G7, gdzie podpisania deklaracji kończącej Trump odmówił). Liczący 79 punktów dokument zaczyna się od słów ważnych dla Polski: że podstawą Sojuszu jest art. 5 traktatu waszyngtońskiego, że atak przeciwko jednemu z państw członkowskich będzie traktowany jak atak na cały Pakt oraz że NATO jest organizacją defensywną.
Deklaracja ta uspokoi wszystkich, którzy obawiali się, że Trump będzie chciał wywrócić do góry nogami politykę Sojuszu względem Rosji. Uczestnicy potwierdzili zawieszenie współpracy cywilno-wojskowej z Rosją, chociaż jednocześnie padły zapewnienia o otwarciu Sojuszu na dialog i że NATO nie szuka pól konfrontacji z Federacją oraz nie stanowi dla niej zagrożenia. Kwestie rosyjskie miały być omawiane przy kolacji, która skończyła się już po zamknięciu tego wydania DGP, ale w deklaracji jasno napisano, że aneksja Krymu była nielegalna. Znalezienie się w deklaracji takiego zapisu stanęło pod znakiem zapytania po tym, jak na szczycie G7 Trump miał rzekomo argumentować na rzecz prawomocności aneksji: „Przecież wszyscy i tak na Krymie mówią po rosyjsku”.
Dodatkowo w deklaracji znajdziemy zapis, że Rosjanie próbowali ingerować w Czarnogórze, czy są odpowiedzialni za atak Nowiczokiem w brytyjskim Salisbury. Można także przeczytać o poparciu dla suwerenności Ukrainy i Gruzji. Wydaje się jednak, że żaden z tych krajów do Sojuszu nie zostanie przyjęty zbyt szybko. Za to proces przyjmowania Macedonii może się rozpocząć już wkrótce, jak tylko do końca zostanie uregulowana kwestia sporu o nazwę kraju z Grecją. Wtedy ten bałkański kraj stanie się 30. członkiem NATO.
Zgodnie z planami organizacja przyjęła zwiększającą gotowość operacyjną inicjatywę „4 x 30”, zgodnie z którą od 2020 r. organizacja w ciągu 30 dni („lub krócej”, jak podkreślił Stoltenberg) będzie w stanie wystawić 30 okrętów bojowych, 30 batalionów zmechanizowanych i 30 eskadr samolotów.
Z polskiego punktu widzenia po pierwszym dniu szczytu można mieć ambiwalentne odczucia. Z jednej strony atak Trumpa na gazociąg Nord Stream 2 jest zgodny z polską racją stanu. Ale można się zastanawiać, czy forma, którą wybrał amerykański polityk, będzie skuteczna, a nieporozumienia pomiędzy Waszyngtonem i Berlinem jeszcze bardziej nie pogorszą i tak już nadwyrężonych w ostatnich miesiącach stosunków transatlantyckich. Ważne natomiast z naszego punktu widzenia – oprócz zapisów o wzajemnej obronie państw Sojuszu oraz o nielegalności aneksji Krymu – jest także znajdujące się w deklaracji stwierdzenie o tym, że obecność wojsk paktu na wschodniej flance NATO powinna zostać utrzymana oraz że siły te powinny osiągnąć pełną gotowość bojową do końca 2018 r.
Mimo dosyć agresywnego postępowania Trump w pewnym sensie może uznać swoją politykę za skuteczną. Zwiększanie wydatków przez sojuszników jest w dużym stopniu spowodowane właśnie jego ostrą retoryką, chociaż trudno jednoznacznie odróżnić wpływ słów prezydenta USA od poczucia zagrożenia związanego z rosyjską agresją na Ukrainę.
Zgodnie z oczekiwaniami, wczoraj mieliśmy kolejne deklaracje państw Sojuszu dotyczące zaangażowania w misje organizacji (m.in. w szkolenie wojsk w Iraku, gdzie prym będą wiedli Kanadyjczycy). Zapewne miodem na serce amerykańskiego prezydenta była deklaracja Słowacji o tym, że kupi 14 nowych myśliwców F-16 produkowanych przez amerykański koncern Lockheed Martin.
Kraje członkowskie zobowiązały się zwiększyć wydatki na obronność