Brytyjska premier Theresa May dołączyła w niedzielę do rodzin ofiar i funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa uczestniczących w liturgii w rocznicę zamachu terrorystycznego w Londynie, w którym zginęło osiem osób, a 48 zostało rannych.

Do zamachu doszło 4 czerwca 2017 roku; zamachowcy najpierw wjechali samochodem w ludzi przebywających na moście London Bridge w centrum miasta, a następnie wysiedli z pojazdu i zaatakowali przechodniów nożami w pobliżu targu Borough Market. Trzej terroryści zostali zastrzeleni przez policję. Zamach nastąpił dwa tygodnie po ataku w Manchesterze, gdzie po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze zabijając 22 osoby, i raniąc ponad 120.

Ponad 700 osób zebrało się w niedzielę w anglikańskiej świątyni Southwark Cathedral. Jej dziekan Andrew Nunn powiedział, że ma nadzieję, iż liturgia "pomoże w uleczeniu ran". "Miłość jest silniejsza niż nienawiść, światło jest silniejsze niż ciemność, życie jest silniejsze niż śmierć" - powiedział. "To co było prawdą rok temu, jest równie prawdziwe dzisiaj" - dodał Nunn.

Premier May złożyła hołd odwadze pierwszych ratowników i innych ludzi, w tym Hiszpana Ignacio Echeverrii, który zaatakował napastników deskorolką, po czym został przez nich zabity.

May powiedziała, że fakt, iż siedem z ośmiu ofiar pochodziło spoza Wielkiej Brytanii - z Francji, Hiszpanii, Australii i Kanady - jest "odzwierciedleniem naszej wielkiej kosmopolitycznej stolicy, której energia i wartości skupiają ludzi z całego świata, ale i tragicznym przypomnieniem, że zagrożenie terroryzmem nie zna granic i dotyka wszystkich".

"Nasza determinacja, by trzymać się mocno i przezwyciężyć to zagrożenie, nigdy nie była silniejsza" - powiedziała brytyjska premier.

Według oficjalnych danych poziom zagrożenia terrorystycznego w Wielkiej Brytanii jest "poważny"; obowiązuje drugi stopień zagrożenia w pięciostopniowej skali, co oznacza, że atak jest bardzo prawdopodobny - pisze agencja AP. (PAP)

mmp/ ap/