Ratownicy kontynuują w niedzielę podziemną akcję, służącą odnalezieniu czterech górników, zaginionych w sobotę przed południem po silnym wstrząsie w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju. Piąty górnik został odnaleziony wieczorem - był przygnieciony metalową konstrukcją i nie dawał znaków życia.

Jak poinformował w niedzielę rano PAP dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach, w ciągu kilku ostatnich godzin ze strony sztabu akcji ratowniczej nie pojawiły się żadne nowe informacje o jej przebiegu. Około północy przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej zapowiedzieli przekazanie kolejnych informacji na ten temat w niedzielę o ósmej rano.

Jak mówił prezes JSW Daniel Ozon, na dół sprowadzono ciężki sprzęt, który miał posłużyć do uwolnienia odnalezionego górnika, przygniecionego fragmentem obudowy wyrobiska. Mężczyzna nie dawał znaków życia.

Ratownicy budowali też nowy lutniociąg, czyli instalację doprowadzającą powietrze do wyrobiska, gdzie prowadzona jest akcja. Zastępy ratownicze starają się dotrzeć do zaginionych górników korzystając z dwóch dróg dojścia, jednocześnie prowadząc prace służące przewietrzeniu chodnika.

Z czterema poszukiwanymi górnikami nie nawiązano dotąd kontaktu. Dotarcie do nich utrudniały szkody, wyrządzone w wyrobiskach przez wstrząs - chodniki zostały częściowo zdeformowane lub zawalone - ratownicy napotkali rumowiska, powstałe w wyniku zawałów. Akcję utrudnia także wysoka temperatura oraz niezdatna do oddychania atmosfera - ratownicy pracują w aparatach tlenowych. Po północy w akcję zaangażowanych było ponad 200 osób.

Prezes Wyższego Urzędu Górniczego Adam Mirek zapowiedział powołanie komisji, która ma wyjaśnić przyczyny i okoliczności wypadku. Jak podała JSW, "przyczyną tąpnięcia był wstrząs samoistny spowodowany warunkami naturalnymi". Był to najsilniejszy wstrząs w historii kopalni Zofiówka - w popularnej skali Richtera jego siłę ocenia się na ponad 3,4 stopnia.

W chwili wstrząsu, w sobotę około 11. przed południem, w kopalni pracowało 250 osób, z czego w rejonie bezpośredniego zagrożenia 900 m pod ziemią - 11. Czterem z nich udało się uciec, siedmiu zostało pod ziemią. Po kilku godzinach ratownicy odnaleźli dwóch z nich - są w szpitalu z niegroźnymi dla życia urazami. Wieczorem natrafiono na kolejnego górnika - przygniecionego i bez oznak życia. Z czterema kolejnymi nie było kontaktu.

W sobotę wieczorem kopalnię odwiedził premier Mateusz Morawiecki, który spotkał się ze sztabem akcji ratowniczej, przedstawicielami JSW i nadzoru górniczego. Szef rządu odwiedził też poszkodowanych górników w jastrzębskim szpitalu.