W styczniu 2010 r. nie dotarła do mnie ostateczna decyzja od prezydenta Lecha Kaczyńskiego lub jego ludzi, co do dnia i momentu wzięcia przez niego udziału w obchodach w Katyniu - mówił w poniedziałek b. premier Donald Tusk, zeznając przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Tusk był pytany o pismo prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika z początku 2010 r., w którym Handzlik miał poinformować o tym, że prezydent Lech Kaczyński zamierza wziąć udział w uroczystościach w kwietniu 2010 r. w Katyniu. B.premier pytany, czy "na pewno o tej wiadomości nie wiedział" odparł, że w styczniu 2010 r. pojawiła się taka sugestia ze strony prezydenta.

"Ta informacja, czy ta opinia, pojawiała się także w przestrzeni publicznej, że jest zainteresowany obchodami i być może weźmie w nich udział. W styczniu (2010 r. - PAP)do mnie nie dotarła informacja o dacie i o jednoznacznej decyzji prezydenta, że na pewno weźmie udział i w jakim momencie, jakiego dnia" - powiedział Tusk.

"W żadnym stopniu nie było to związane z pracami rządu i nie wynikało z tego, że prezydent w jakikolwiek sposób jest zainteresowany wspólnymi obchodami" - dodał.

Tusk podkreślił, że "nie było dla nikogo zaskoczeniem", że prezydent Lech Kaczyński "nie wyklucza i być może" weźmie udział w uroczystościach w Katyniu. "Do mnie informacja bezpośrednio od prezydenta czy jego ludzi, że jest decyzja, co do dnia i ostateczna na pewno w styczniu nie dotarła" - zaznaczył.