Prezydent USA Donald Trump zapewnił we wtorek troje przywódców państw bałtyckich o poparciu Stanów Zjednoczonych dla Litwy, Łotwy i Estonii. USA - przypomniał - nigdy nie uznały aneksji państw bałtyckich przez Związek Sowiecki.

Amerykański prezydent w oświadczeniu wydanym po "bałtyckim szczycie", zorganizowanym w związku ze stuleciem niepodległości Litwy, Łotwy i Estonii, podkreślił, że Stany Zjednoczone troszczą się o państwa bałtyckie, które "są wielkimi przyjaciółmi" Stanów Zjednoczonych.

Podczas spotkania Trumpa w Białym Domu z prezydent Litwy Dalią Grybauskaite, prezydentem Łotwy Raimondsem Vejonisem i prezydent Estonii Kersti Kaljulaid dyskutowano o sposobach zapewnienia bezpieczeństwa w północno-wschodniej Europie, w tym o odpowiedzi na prowokacyjne poczynania Kremla wobec państw bałtyckich; omawiano też reformę sposobu działania NATO i możliwości zwiększenia bezpośrednich inwestycji amerykańskich w tych państwach.

Temu ostatniemu zagadnieniu poświęcony był szczyt gospodarczy prezydentów państw bałtyckich z udziałem ministra handlu Wilbura Rossa i przedstawicieli sektora prywatnego amerykańskiej gospodarki.

Spotkanie z prezydentami krajów bałtyckich było "wyraźnym ostrzeżeniem dla Kremla, że Stany Zjednoczone przyjadą tym państwom z pomocą, jeśli Rosja pokusi się o agresję” - powiedział w wywiadzie dla telewizji Fox News Damon Wilson, wiceprezes wpływowego ponadpartyjnego ośrodka politologicznego Rada Atlantycka (Atlantic Council).

Biały Dom zapowiedział, że w manewrach wojskowych "Saber Strike" (ang. uderzenie miecza) i "Baltops", które odbędą się w tym roku na terenie państw bałtyckich, weźmie udział 5 tys. amerykańskich żołnierzy. Manewry te będą największymi tego typu ćwiczeniami NATO w tych krajach.

Prezydent w oświadczeniu Białego Domu i podczas wspólnej konferencji prasowej podkreślił znaczenie zapewnienia "energetycznej niezależności państw bałtyckich" poprzez uzupełnienie źródeł energii o amerykański gaz skroplony (LNG), a także dzięki pomocy technicznej USA w wykrywaniu i zapobieganiu cyberatakom na sieć energetyczną tych krajów oraz lepszej synchronizacji ich sieci energetycznej z zachodem Europy.

Trump skrytykował też we wtorek Niemcy za poparcie dla rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2. "Niemcy pompują miliardy do Rosji" - powiedział. Zarzucił Niemcom, że przeznaczając tylko 1 proc. PKB na obronność, nie realizują obecnie swych zobowiązań wobec NATO, natomiast wspierają Rosję w kwestii Nord Stream 2.

Prezydent oznajmił, że kraje NATO "będą musiały płacić więcej". Pochwalił Litwę, Łotwę i Estonię za zwiększenie wydatków na obronność. Mówił też, że ich zobowiązanie się do "dzielenia ciężaru" nakładów na obronność jest przykładem dla innych państw.

Trump zapytany podczas wspólnej konferencji prasowej o Rosję - główne źródło obaw jego gości z Litwy, Łotwy i Estonii - odparł, że nikt “nie jest bardziej twardy wobec Rosji niż on".

Powiedział też, że może mieć bardzo dobre relacje i dialog z prezydentem Rosji Władimirem Putinem; dodał, że dogadywanie się z Rosją to "dobra rzecz".

Trump wskazał, że Stany Zjednoczone w reakcji na próbę zamordowania w Wielkiej Brytanii byłego agenta wywiadu Rosji Siergieja Skripala wydaliły ze Stanów Zjednoczonych aż 60 dyplomatów, więcej niż którykolwiek z krajów.

Zapytany przez jedną z dziennikarek, czy "rosyjski prezydent Władimir Putin jest przyjacielem czy też wrogiem", amerykański prezydent po raz kolejny powtórzył, że "przyszłość pokaże, dam wam znać".