Kiedy Wielka Brytania opuści Unię, jedyną autonomiczną siłą nuklearną będzie Francja. Jesteśmy do dyspozycji Europy - mówi w wywiadzie dla DGP Gerard Larcher, polityk prawicy, przewodniczący francuskiego Senatu.
Jest pan jedynym francuskim politykiem, który złożył u nas ostatnio oficjalną wizytę.
Europa powinna oddychać dwoma płucami (wschodnim i zachodnim), używając sformułowania użytego przez papieża Jana Pawła II. Uważam, że należy wzmocnić relacje z Polską, która obawia się o bezpieczeństwo swojej wschodniej granicy. Taką notę po mojej wizycie w Polsce przygotowałem dla naszego prezydenta.
W jaki sposób nasze kraje mogą współpracować w ramach UE, skoro mają tak odmienne wizje Europy?
Mamy wiele punktów wspólnych, tu wymienię – bezpieczeństwo. Na ten temat rozmawiałem z premierem Morawieckim i z prezesem Kaczyńskim. Uważam, że powinniśmy bardziej angażować się na wschodzie Europy.
Polska chce wzmacniania obecności NATO w regionie, Francja forsuje ideę sił zbrojnych Unii Europejskiej.
To nie są autonomiczne inicjatywy. My też jesteśmy aktywni w NATO, wspólnie przeprowadzamy manewry. Swego czasu sam głosowałem za powrotem Francji do struktur NATO. Tu nie ma antagonizmów. Proszę spojrzeć na politykę prezydenta Trumpa. Jeśli my, Europejczycy, nie weźmiemy kwestii bezpieczeństwa we własne ręce, nikt nam nie pomoże. W rozmowach z polskimi politykami, także z Jarosławem Kaczyńskim, podkreślałem, że Francja ma sprawną armię w pełnej gotowości bojowej.
Jakie jeszcze tematy poruszał pan na spotkaniu z prezesem PiS?
Rozmawialiśmy o bezpieczeństwie, również energetycznym, oraz o wspólnej polityce rolnej, o relacjach z USA oraz z Rosją, w tym o wdrażaniu porozumień mińskich. Jesteśmy gotowi na wspieranie decentralizacji Ukrainy, bo ten proces nie funkcjonuje. Jesteśmy solidarni z sankcjami europejskimi.
Padły konkretne propozycje?
Będziemy pracować w ramach Trójkąta Weimarskiego, najbliższe spotkanie w Tallinie w kwietniu. Przekazałem francuskiej władzy wykonawczej kilka propozycji i nasze komisje ds. prawnych będę pracować nad pewnymi rozwiązaniami w kontekście art. 7 Traktatu o UE. Uważam, że polski premier chce tutaj znaleźć rozwiązanie, a ja jestem gotowy to ułatwić.
W jaki sposób?
Rozmawiałem z Jeanem-Claude’em Junckerem pod koniec grudnia, w kwietniu będą prowadzone kolejne rozmowy na różnych szczeblach. Trójkąt Weimarski to nie są kurtuazyjne spotkania, ale prawdziwe rozmowy.
Pojawiają się opinie, że Trójkąt Weimarski może być zagrożeniem dla wyłączności relacji francusko-niemieckich.
Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Mówimy to u spotkaniach francusko-niemieckich, niemiecko-polskich, francusko-polskich i francusko-niemiecko-polskich. To nikogo nie wyklucza. Wiem, że w Polsce obawiacie się podziałów w ramach UE. Faktem jest, że mamy strefę euro i państwa poza nią. Jednak wolny przepływ osób i towarów funkcjonuje w całej Unii. Mamy trudne rozmowy w sprawie pracowników delegowanych, ale w negocjacjach w tej kwestii jest postęp.
Jak pan ocenia obecny stan relacji francusko-polskich?
Tradycją V Republiki jest, że politykę zagraniczną prowadzi prezydent. My jednak rozwinęliśmy również dyplomację parlamentarną i na tym poziomie chcemy osiągać postępy. Podczas mojej wizyty rozmawialiśmy ze stroną rządową i z opozycją o europejskich wartościach i praworządności. Bardzo dużo rozmawialiśmy też o ustawie o IPN. Jestem jej przeciwny.
Dlaczego?
Jak w kwestii ludobójstwa Ormian, którego oczywiście nie neguję, należy zwrócić się do historyków i im pozostawić do rozwiązania tę kwestię. Przypomnę dyskusję na temat Vel d’Hiv (największe masowe aresztowanie francuskich Żydów podczas II wojny światowej, 16 i 17 lipca 1942 r. W 1995 r. Chirac przeprosił za działalność francuskiej policji w czasie okupacji – red.) i deklarację prezydenta Jacquesa Chiraca.
Deklaracja o przejęciu odpowiedzialności przez Francję za obławy na Żydów miała i ma wielu przeciwników we Francji.
To była kwestia polityczna, ale pozwoliła uniknąć tworzenia jakiegoś prawa o pamięci narodowej. Deklaracja odpowiedzialności złożona przez prezydenta Republiki była pewną linią polityczną. Ale to nie była ustawa. Jestem daleki od twierdzenia, że nasi polscy przyjaciele chcą negować Holokaust. Nie znam drugiego takiego kraju i narodu w Europie, który tyle by wycierpiał, co Polacy.
Czy kupno przez Polskę francuskich łodzi podwodnych poprawiłoby nasze relacje?
Nie tylko relacje, ale też pomogłoby Polsce zapewnić sobie bezpieczeństwo. Zaletą naszego uzbrojenia jest to, że nie służy do organizowania defilad, lecz jest przetestowane na wojnach. Trzeba wyjść z obecnego stanu utraty zaufania. Rozmawiałem o tym z władzami w Polsce. Europejska obrona to również wspólne dzielenie się materiałami, sygnałami. Tak współpracujemy z Niemcami. Koncepcja broni, którą się dzielimy, jest bardzo ważna. Wy potrzebujecie konwencjonalnych łodzi podwodnych, ale zapewniam, że kiedy Wielka Brytania opuści UE, jedyną autonomiczną siłą nuklearną będzie Francja. Jesteśmy do dyspozycji Europy i zainwestujemy w ten projekt dużo pieniędzy.