Obywatelski projekt zmian przepisów o usuwaniu ciąży został przesłany do dalszych prac w komisji polityki społecznej i rodziny
LICZBA LEGALNIE DOKONANYCH ABORCJI W 2016 R. / Dziennik Gazeta Prawna
Ponad trzy godziny trwała w Sejmie burzliwa dyskusja dotycząca obywatelskiego projektu „Zatrzymaj aborcję”. Dokument zakłada wprowadzenie zakazu usuwania ciąży w przypadku nieuleczalnych wad płodu. To obecnie główny powód legalnych aborcji w Polsce.
Posłowie opozycji przekonywali, że to bestialski projekt, który będzie zmuszać kobiety do rodzenia śmiertelnie chorych dzieci. Posłowie partii rządzącej argumentowali, iż usunięcie ciąży to zbrodnia. Za pozytywnym zaopiniowaniem i przesłaniem do dalszych prac w komisji rodziny zagłosowała większość parlamentarzystów z komisji sprawiedliwości, która jako pierwsza zajmowała się projektem. Komisja polityki społecznej i rodziny zacznie pracować nad nią prawdopodobnie w środę.
Zajęcie się posłów projektem zbiegło się z wyraźnym apelem ze strony episkopatu o przyspieszenie prac nad nowymi przepisami. – Były przewodniczący zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. bioetycznych abp Henryk Hoser mówił w minionym tygodniu, że trzeba prace nad projektem „Zatrzymaj aborcję” przyspieszyć. Przekonywał, że zrelatywizowanie prawa do życia grozi zrelatywizowaniem praw człowieka.
Z naszych rozmów z posłami wynika jednak, że sprawa nie jest przesądzona i być może nie skończy się tak szybko. – Sytuacja jest dynamiczna – zaznacza Marek Ast, poseł PiS z komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Choć jeszcze w tym tygodniu będzie zajmować się obywatelską propozycją kolejna komisja, to nie wiadomo, kiedy ustawą zajmie się w drugim czytaniu Sejm. – Czekamy na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego – zdradza jeden z posłów PiS.
Do tego czasu aktywne mogą być sejmowe komisje. Jak przekonują nasi rozmówcy, to zmniejszy presję na PiS i pozwoli oddalić zarzuty zwolenników ustawy, że nic się z projektem w Sejmie nie dzieje.
Trybunał przygląda się sprawie od listopada zeszłego roku. Grupa stu posłów skierowała wtedy wniosek o rozpatrzenie, czy zakaz usuwania ciąży z powodu wad płodu jest konstytucyjny. PiS liczy, że TK szybko zajmie się sprawą. Jak tłumaczył poseł Bartłomiej Wróblewski reprezentujący wnioskodawców, jeżeli TK uzna obecne przepisy za niekonstytucyjne, to projekt obywatelski stanie się bezprzedmiotowy. Parlamentarzyści przyznają, że jeżeli zostanie uznany za zgodny z konstytucją, to prace nad projektem obywatelskim będą się toczyły nadal.
PiS wołałby jednak, żeby TK – jeśli uzna aborcję z powodu ciężkiej wady płodu za niekonstytucyjną – w jakiś sposób zalecił rządzącym zaostrzenie przepisów. Dzięki temu ich przeciwnicy mieliby mniej powodów do spektakularnej mobilizacji. Takie rozwiązanie byłoby wygodniejsze, obóz rządzący obawia się powtórki z czarnego protestu – chodzi o demonstracje kobiet, które wyszły na ulice w proteście przeciw ograniczeniom. Z sukcesem – wówczas Sejm odrzucił podobny projekt.
Przeciwnicy zmian przekonują, że nie tylko będzie to ograniczenie wolności kobiet, lecz także wprowadzenie najbardziej restrykcyjnych przepisów w Europie (obecnie tylko Irlandia i Malta mają bardziej surowe prawo, niepozwalające na usuwanie ciąży z powodu wad płodu, na co w Polsce jest obecnie przyzwolenie). Jednak w Irlandii mogą zajść zmiany – trwają przygotowania do referendum w tej kwestii. Kolejnym argumentem przeciw jest to, że zmiany doprowadzą do zwiększenia liczby aborcji dokonywanych nielegalnie. Już teraz ruchy obrony życia szacują, że takich przypadków może być w Polsce nawet 150–200 tys. rocznie.
Tych legalnych jest wielokrotnie mniej. W 2016 r. (to ostatnie dostępne dane) było ich niewiele ponad tysiąc. Z raportu przygotowanego przez Radę Ministrów wynikało, że jedna trzecia (ok. 220) dotyczyła przypadków wykrycia zespołu Downa, większość to były choroby śmiertelne. Tylko w 55 sytuacjach ciąża groziła życiu i zdrowiu matki, a w jednej chodziło o gwałt.