Resort sprawiedliwości wiedział o zastrzeżeniach w sprawie nowelizacji ustawy o IPN - powiedział we wtorek wiceszef MSZ Bartosz Cichocki, pytany o kwestię notatki MSZ, która - według mediów - trafiła do MS z opóźnieniem. Ktoś próbuje zrzucić winę za własne niedopatrzenia na MSZ - dodał.

Według Onetu, gdy 19 stycznia w Warszawie był Thomas Yazdgerdi z Departamentu Stanu, w MSZ podjęła go delegacja na czele z Maciejem Pisarskim, pełnomocnikiem do spraw kontaktów z diasporą żydowską. "Rozmawiano głównie o ustawie reprywatyzacyjnej i ustawie o IPN. Po tym spotkaniu powstała notatka firmowana przez Pisarskiego. W notatce tej napisano jasno, że Yazdgerdi +powtórzył znane i wielokrotnie sygnalizowane stanowisko, że w przypadku uchwalenia zmian w ustawie o IPN, jak również w przypadku oskarżenia J.T. Grossa, Departament Stanu będzie zmuszony do wyrażenia krytycznego stanowiska+" - napisał portal.

Jak pisał Onet, "notatka z MSZ nie dotarła na czas do kluczowych osób w państwie". "Na przykład do resortu sprawiedliwości, który pilotował przepisy dotyczące IPN, (notatka) trafiła dopiero 30 stycznia, czyli cztery dni po przyjęciu ustawy w Sejmie. Zazwyczaj dokumenty są przekazywane w jeden, dwa dni, a tym razem wędrowały ponad tydzień" - zaznaczył portal. Sejm przyjął nowelizację ustawy o IPN 26 stycznia.

Cichocki pytany o tę sprawę w TVN24 zaznaczył, że "wiele innych notatek docierało na czas". "Każdy, kto przeczyta tę notatkę widzi, że wątek ustawy jest poboczny, mimochodem, dyplomata po raz kolejny to podnosi, a więc jest to świadectwo, że temat jest znany od dawna" - zaznaczył wiceszef MSZ. Dopytywany, czy "MS wcześniej powinno było wiedzieć o zastrzeżeniach", odpowiedział: "Ale oczywiście, że wiedziało".

Jak dodał, "posługiwanie się takimi notatkami w kontaktach z prasą nie tylko jest łamaniem prawa i powinno spotkać się z zawieszeniem poświadczeń bezpieczeństwa przez kontrwywiad dla tych osób, ale też jest dowodem skrajnej nieodpowiedzialności".

"Ktoś próbuje zrzucić winę za własne niedopatrzenia na MSZ. Akurat jest to na pograniczu śmieszności" - powiedział Cichocki.

Dopytany, czy w tej sprawie "MS zachowuje się nie ok", zastrzegł, że nie miał tego na myśli. "Ja mówię o tych konkretnych osobach, ja nie wiem skąd one są, które wypuszczają do prasy te notatki" - zaznaczył Cichocki.

Jak dodał, przedstawiciel MS w polskim zespole ds. dialogu prawno-historycznego "odegrał kluczową rolę w rozmowach" ze stroną izraelską i "jest lokomotywą tego zespołu".

W zeszłym tygodniu w Jerozolimie doszło do pierwszego spotkania polskiego zespołu ds. dialogu prawno-historycznego z jego izraelskim odpowiednikiem. Zespoły Polski i Izraela powstały zgodnie z ustaleniami, jakie zapadły w rozmowie szefa polskiego rządu Mateusza Morawieckiego z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, do której doszło w związku z sytuacją wokół nowelizacji ustawy o IPN. Polska delegacja opuściła Izrael w piątek. Cichocki przewodniczył polskiemu zespołowi. (PAP)