Bardzo złe warunki pogodowe, a przede wszystkim silny wiatr nadal uniemożliwiają powrót kolegów do naszej bazy - przekazał PAP uczestnik narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m) Rafał Fronia.

W niedzielę dwa helikoptery zabrały z obozu pierwszego (4850 m) na Nanga Parbat (8126 m) Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy udali się na akcję ratunkową, by sprowadzić z góry francuską alpinistkę. Revol została przetransportowana do szpitala w Islamabadzie, a polscy himalaiści przebywają w pakistańskiej miejscowości Skardu.

"Są w dobrym hotelu i dobrze się czują. Na pewno dziś, czyli we wtorek, nie wrócą do nas. Obawiam się, że jutro również. Zgodnie z prognozami pogoda się pogorszyła, wieje bardzo silny wiatr, 50-60 km na godzinę, w nocy padał śnieg. Temperatura minus 18 stopni, jest niby cieplej, ale odczuwalność dużo niższa. W tych warunkach nie ma żadnych szans na przelot śmigłowców" - powiedział urodzony i mieszkający w Jeleniej Górze 47-letni Fronia, z zawodu kartograf.

Zdobywca dwóch ośmiotysięczników bez wspomagania tlenem z butli - Lhotse (8516 m) w ubiegłym roku i Gaszerbrum II (8035 m) w 2006 dodał, że zła pogoda i silny wiatr uniemożliwiają jakiekolwiek działania na K2.

"Jesteśmy uwięzieni w bazie. Koledzy przebywają w dobrze zabezpieczonych przed wiatrem namiotach i starają się z nich nie wychodzić. Trzeba dbać o zdrowie. W środę lepiej raczej nie będzie, przynajmniej tak wynika z prognozy pogody. Poprawa ma nastąpić od czwartku i wtedy przystąpimy do dalszych działań na górze" - dodał Fronia.

W zimowej wyprawie na K2, która jest jednym z największych wyzwań wspinaczkowych w historii, udział biorą także: Maciej Bedrejczuk, Adam Bielecki, Jarosław Botor (ratownik medyczny), Marek Chmielarski, Janusz Gołąb, Marcin Kaczkan, Artur Małek, Piotr Snopczyński (kierownik bazy), Piotr Tomala, Dariusz Załuski (filmowiec) i Denis Urubko.