Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier powiedział w poniedziałek, że po czterech miesiącach od wyborów parlamentarnych mieszkańcy kraju oczekują powstania nowego rządu, wzmagając w ten sposób - w ocenie dpa - presję na CDU/CSU i SPD ws. utworzenia koalicji.

"Wszyscy czujemy, że po więcej niż czterech miesiącach po wyborach mieszkańcy Niemiec oczekują powstania rządu" - oświadczył Steinmeier podczas wizyty w Hamburgu. Podkreślił, że "podobnie jak wielu innych" niedzielę spędził na oglądaniu telewizji w oczekiwaniu na decyzję nadzwyczajnego zjazdu SPD.

SPD wyraziła w niedzielę zgodę podjęcie rozmów koalicyjnych z CDU/CSU przy znacznej wewnętrznej opozycji. Ostatnie słowo w sprawie zaaprobowania bądź odrzucenia umowy koalicyjnej będą mieli w referendum członkowie SPD (ponad 440 tys. osób).

Niemiecki prezydent zapytany czy wierzy w to, że w końcu dojdzie do utworzenia koalicji, odpowiedział, iż "jest wystarczająco długo w polityce, by wiedzieć, że nie jest to kwestia wiary".

W ocenie agencji dpa poniedziałkową wypowiedzią Steinmeier "wzmaga presję na CDU/CSU i SPD", by partie te utworzyły koalicję rządową.

Jak podkreśla "Die Welt", poniedziałek nie był "zwykłym dniem dla prezydenta", ale uniknął on jednak "kryzysowej misji". Gdyby SPD nie opowiedziała się w niedzielę za podjęciem rozmów z blokiem chadeckim w sprawie utworzenia koalicji rządowej, to "patrzyłyby na niego całe Niemcy" - wskazuje dziennik.

Po upadku rozmów koalicyjnych miedzy CDU/CSU a FDP i Zielonymi (tzw. koalicja jamajska) prezydent "odmówił otwarcia drogi dla nowych wyborów" - zaznacza "Sueddeutsche Zeitung". Zamiast tego Steinmeier "spowodował rewizję podejścia socjaldemokratów do kwestii wielkiej koalicji (z CDU/CSU)".

Zgodnie z niemiecką konstytucją kanclerza federalnego wybiera parlament na wniosek prezydenta. Ministrów powołuje prezydent na wniosek kanclerza.

Liderzy SPD, CDU i CSU mają się spotkać w poniedziałek wieczorem, żeby omówić dalszy tok wydarzeń.(PAP)