TVP zaprezentowała nowe narzędzie do pomiaru widowni telewizyjnej, którego wyniki bazują na danych z dekoderów telewizji kablowej. Jest powszechne odczucie, że dotychczasowe badania nie oddawały rzeczywistości - mówił w środę prezes TVP Jacek Kurski.

Prezes TVP Jacek Kurski podkreślił, że uruchomienie alternatywnego pomiaru oglądalności było jednym z celów zarządu Telewizji Polskiej.

"Jesteśmy u progu pewnej pozytywnej rewolucji w zakresie dostępu do oddających rzeczywistość pomiarów telemetrycznych. (...) To projekt przejściowy, który jest rodzajem pomostu do nowego standardu jaki zostanie - mam nadzieję już w tym roku - implementowany przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji" - powiedział w środę Kurski.

Według niego, TVP ma "wątpliwości do dotychczas prezentowanych wyników oglądalności". "Dzięki naszej inicjatywie możemy w końcu skonfrontować wyniki, z których korzysta rynek z naszym zdecydowanie dokładniejszym panelem. Był to jeden z najbardziej ambitnych projektów, z którym się zmierzyliśmy i mieliśmy przeciwko sobie wielu graczy na scenie medialnej, ale dziś mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że odnieśliśmy sukces. Nie chodzi tylko o pomiar oglądalności, ale działania w oparciu o najnowsze technologie tak by kreować coraz lepszą i dynamiczniejszą ramówkę, a także reagować w czasie rzeczywistym na oczekiwania widzów" - mówił prezes TVP.

Nowa narzędzie do pomiaru widowni telewizyjnej wykorzystuje dane z ponad 180 tys. gospodarstw domowych, rozlokowanych w ponad 1500 gminach w Polsce, co stanowi około 55 proc. wszystkich gmin w Polsce, z czego prawie 850 gmin to gminy wiejskie. Takie rozproszenie próby badawczej ma zagwarantować jej bardzo dobrą reprezentatywność względem miejsca zamieszkania. Wszystkie dane są anonimowe i zakodowane.

We współpracy z ekspertami z Instytutu Ekonometrii Szkoły Głównej Handlowej zbudowano model przeliczania danych z dostępnych punktów pomiarowych na wszystkie gospodarstwa domowe w Polsce. Jak podkreślił szef zespołu badawczego dr Grzegorz Koloch pierwsze wyniki pokazują, że zarówno jakość jak i ilość posiadanych danych pozwalają zbudować bardzo precyzyjny model, który z dużą dokładnością prezentuje wyniki oglądalności prawie 200 kanałów telewizyjnych w Polsce. Według niego zastosowane podejście pokazuje wyniki oglądalności na podstawie rzeczywistych zachowań widzów przed telewizorami w gospodarstwach domowych.

"W nowej metodzie pomiarowej źródłem danych nie jest panel – tak jak w przypadku badań Nielsena – lecz tzw. ścieżka zwrotna, czyli informacja bezpośrednio z dekoderów o tym jakie kanały telewizyjne są oglądane przez poszczególnych użytkowników. Dzięki temu ta informacja odbierana jest w czasie rzeczywistym, co znaczy, że wyniki mogą być publikowane, poddawane analizie i wykorzystywane podczas procesów decyzyjnych niemal natychmiast" - powiedział PAP dr Grzegorz Koloch.

Jak dodał, w przypadku modelu oglądalności rzeczywistej grupa jest ok. stukrotnie większa. "Fundamentalna różnica to skala wielkości, która bezpośrednio przekłada się na stabilność uzyskiwanych wyników. Badanie obejmuje informacje z 2,5-krotnie większej liczby gospodarstw w stosunku do Nielsena" - wyjaśnił Koloch.

Jak poinformowano, dzięki informacji o oglądalności on-line, TVP lepiej dostosowuje ramówkę programów emitowanych na żywo do aktualnych preferencji i oczekiwań widzów, co w przyszłości może pozwolić zarządzać reklamą w sposób pozwalający na poprawę wyników finansowych jak i zadowolenie widza.

Kurski pytany przez dziennikarzy o to czy Telewizja Polska planuje wypowiedzieć umowę specjalizującej się w telemetrycznych badaniach oglądalności firmie Nielsen zaznaczył, że TVP ma z nią umowę do końca 2019 r., co uważa za "wielki błąd poprzedniego kierownictwa". "Świadomi jak bardzo nieprecyzyjna i niemiarodajna jest dotychczasowa tradycyjna telemetria, czułem się zobowiązany podjąć wszelkie działania, które uprawdopodobnią naszą intuicję" - zaznaczył prezes TVP.

Dopytywany o to czy konkurencja będzie korzystać z publikowanych przez TVP danych podkreślił, że zależy mu aby korzystali z nich wszyscy. "Jest powszechne odczucie, że dotychczasowe badania nie oddają rzeczywistości" - ocenił Kurski.(PAP)

autor: Marek Sławiński