To raczej zmiany bardziej strukturalne niż personalne, by można było realizować zdania, dla których wcześniej urząd premiera objął Mateusz Morawiecki – ocenił dr Lech Jańczuk z KUL odnosząc się do rekonstrukcji rządu. Chodzi o pójście bardziej w kierunku polityki gospodarczej - dodał.

Prezydent Andrzej Duda na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego powołał we wtorek nowych członków Rady Ministrów, m.in. nowych szefów: MON, MSWiA, resortów środowiska i zdrowia. Ze stanowiska szefa MON odwołany został Antoni Macierewicz, a na nowego ministra obrony narodowej powołano Mariusza Błaszczaka. Szefem MSWiA został Joachim Brudziński.

„Wydaje się, że zmiany nie są aż tak bardzo zaskakujące po burzy nazwisk, które były wymieniane przed rekonstrukcją rządu. W przypadku poszczególnych ministrów, którzy zostali odwołani powody były bardzo różne. Jeżeli chodzi o Antoniego Macierewicza to niewątpliwie na jego odejście miały wpływ pewne nieporozumienia między nim a prezydentem Andrzejem Dudą, bo konflikt to może za dużo powiedziane. I ta zmiana jest chyba takim ukłonem w stronę prezydenta, by te nieporozumienia wygasić. Także w przypadku ministra Jana Szyszko pojawiały się kontrowersje, choćby związane z Puszczą Białowieską” - powiedział PAP dr Jańczuk.

Jak ocenił, rekonstrukcja rządu „to raczej zmiany bardziej strukturalne niż personalne, po to żeby można było realizować zadania, dla których nastąpiła zmiana premiera i powołanie na to stanowisko Mateusza Morawieckiego”. „Chodzi więc o odejście od polityki społecznej bardziej w kierunku polityki gospodarczej. Tu także na pierwszy plan wysuwa się polityka zagraniczna i spór między Polską a Komisją Europejską. Myślę, że zmiany w rządzie były i pod tym kątem dokonywane. Stąd także wymiana na stanowisku ministra spraw zagranicznych” – dodał dr Jańczuk.

Według niego, „dobrze się stało, że zmiany w Radzie Ministrów dokonały się tuż przed wyjazdem premiera Morawieckiego do Brukseli, gdyż będzie on mógł zaprezentować tam własny, autorski rząd”.

„Zmiana rządu w połowie kadencji jest taką zmianą optymalną, tym bardziej, że poparcie dla rządzących jest obecnie wysokie, chyba niespotykane od 1990 r. Myślę, że ten czas od zmiany na stanowisku szefa rządu był potrzebny po to, by premier Morawiecki mógł dokonać audytu merytorycznego w poszczególnych resortach” – stwierdził dr Jańczuk. I dodał: „Nie można też pominąć uwarunkowań politycznych, bo wiadomo, że rządzi koalicja Zjednoczonej Prawicy, a nie tylko sam PiS”.

„Wydaje się więc, że zmiany napawają pewnym optymizmem. Trzeba dać temu rządowi kilka miesięcy do roku. Wtedy będziemy mogli ocenić jego pracę” – podsumował dr Jańczuk, pracownik Instytutu Nauk Politycznych i Spraw Międzynarodowych KUL. (PAP)