Uruchomienie wobec Polski procedury z art. 7.1 unijnego traktatu jest efektem nieodpowiedzialności: PiS-u, rządu i prezydenta - ocenili w czwartek politycy Nowoczesnej. Zapowiedzieli rozmowy z europejskimi politykami, by ewentualne sankcje wobec Polski dotknęły rządzących, a nie zwykłych Polaków.

Komisja Europejska zdecydowała w środę o uruchomieniu art. 7.1 traktatu unijnego wobec Polski.

Art. 7.1 unijnego traktatu mówi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE (którą tworzą przedstawiciele wszystkich państw członkowskich) większością czterech piątych, po uzyskaniu zgody PE, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych.

W kolejnych ustępach tego artykułu, opisane są następne etapy postępowania, którego efektem może być nałożenie sankcji na dane państwo, w tym w postaci zawieszenia prawa do głosowania na forum UE. Nałożenie sankcji wymaga jednak jednomyślności unijnych państw.

Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer oceniła na konferencji prasowej, że uruchomienie wobec Polskie art.7.1 jest efektem "nieodpowiedzialności PiS, rządu i prezydenta", a Polska przeszła do historii w najgorszy z możliwych sposobów. "Stało się tak dlatego, że PiS dąży do zdobycia władzy absolutnej, chce przejąć władzę nad sądami" - powiedziała Lubnauer.

Według przewodniczącej Nowoczesnej, obywatele mogą dziś liczyć się z tym, że Polskę dotkną sankcje. "Zrobimy wszystko, co jest możliwe, będziemy rozmawiać ze wszystkimi w Europie, żeby te sankcje - jeżeli będą jakiekolwiek - nie dotknęły zwykłych Polaków, żeby dotknęły rządzących" - powiedziała Lubnauer dodając, że tylko PiS jest winne temu, co się stało.

"Będziemy rozmawiać z premierami z innych krajów, gdzie rządzi ALDE (Alliance of Liberals and Democrats for Europe - Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy, europejskiego ugrupowania politycznego, do którego należy Nowoczesna), będziemy rozmawiać z (szefem Rady Europejskiej) Donaldem Tuskiem, będziemy rozmawiać ze wszystkimi w Europie po to, żeby nie stało się tak, że wszyscy zapłacimy za to, co robi PiS" - powiedziała Lubnauer.

Oświadczyła też, że "nie damy się odepchnąć od Europy". "To my jesteśmy Unią Europejską, tu jest nasze miejsce, tu jest miejsce UE" - mówiła Lubnauer.

Wskazywała, że także w tej kwestii ważne jest współdziałanie opozycji. Wcześniej w czwartek Lubnauer mówiła w Radiu Plus, że chciałaby porozmawiać z przewodniczącym PO Grzegorzem Schetyną. Jak mówiła, uważa, że "Bruksela i Warszawa to jest wspólna sprawa Polaków, opozycji". „Na pewno powinniśmy spotkać się z Grzegorzem Schetyną i porozmawiać (...), dlatego że to są kwestie, które niewątpliwie łączą całą opozycję: zarówno Nowoczesną, Platformę Obywatelską i PSL” - powiedziała szefowa Nowoczesnej.

Dodała, że zastanawia się, czy "rząd się nie cofnie". "Dla mnie to jest czas na działanie Prawa i Sprawiedliwości, na cofnięcie się, na pokazanie dobrej woli we współpracy. Aczkolwiek po wczorajszej decyzji Andrzeja Dudy, maksymalnie skrajnie nieodpowiedzialnej, nie wiem specjalnie, w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość miałoby się cofnąć” - stwierdziła Lubnauer.

Na konferencji prasowej szefowa Nowoczesnej odnosząc się do środowego wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy, który ogłosił wówczas, że zdecydował o podpisaniu ustawy o Sądzie Najwyższym i nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, oceniła, że Duda jest "człowiekiem nieodpowiedzialnym, który nie wypełnia swojego ślubowania", a zapowiedź podpisania ustaw "zalicza go do zdrajców Polski".

Prezydent Duda poinformował w środę, że zdecydował o podpisaniu ustaw ws SN i KRS, których projekty przygotował i złożył w Sejmie. Później toczyły się rozmowy między przedstawicielami prezydenckiej kancelarii i reprezentantami PiS w sprawie projektów. Ostatecznie ustawy zostały uchwalone przez Sejm 8 grudnia, a w ubiegłym tygodniu bez poprawek przyjął je Senat.

Przed podjęciem decyzji o uruchomieniu procedury z art.7.1, KE porównywała te dwie ustawy z rekomendacjami wydanymi wobec Polski w lipcu.

Prezydent ocenił w środę, że decyzja KE "jest czysto polityczna, nie ma nic wspólnego z żadnym elementem merytorycznym". "Bo kto zna systemy ustrojowe, jeżeli chodzi o wymiar sprawiedliwości funkcjonujące w innych krajach europejskich, czy na świecie, ten doskonale wie, że te rozwiązania, które my w Polsce przyjęliśmy, nie różnią się od tego, co jest w wielu krajach europejskich, a wręcz przeciwnie, mógłbym powiedzieć, że to są rozważania znacznie bardziej demokratyczne" - powiedział Duda w środę w Polsat News.

Nowelizacja ustawy o KRS m.in. wprowadza wybór 15 członków KRS-sędziów na wspólną czteroletnią kadencję przez Sejm - dotychczas wybierały ich środowiska sędziowskie. Z kolei ustawa o SN przewiduje m.in. przechodzenie sędziów SN w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia, z możliwością przedłużania tego przez prezydenta RP (dziś ten wiek to 70 lat), ustanawia w SN dwie nowe izby - Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Dyscyplinarna - z udziałem ławników wybieranych przez Senat. Ustawa wprowadza też możliwość składania do SN skarg nadzwyczajnych na prawomocne wyroki polskich sądów

Zdaniem posła Nowoczesnej Jerzego Meysztowicza, prezydent przyspieszył swoją decyzję dot. ustaw o SN i KRS, by - jak mówił Meysztowicz - scementować elektorat PiS i pokazać: "my się niczego nie boimy, będziemy iść tą drogą". "My mówimy: nie idźcie tą drogą" - dodał poseł Nowoczesnej. (PAP)

autor: Aleksandra Rebelińska