Szefowie 27 krajów UE uznali w piątek na szczycie w Brukseli, że pierwsza faza negocjacji ws. Brexitu przyniosła wystarczające postępy, by zacząć rozmowy o przyszłych stosunkach. Wielu z nich podkreślało jednak, że sporo problemów pozostaje nierozwiązanych.

"Szefowie państw UE zgodzili się przejść do drugiej fazy rozmów o Brexicie. Gratulacje dla (brytyjskiej premier) Theresy May" - poinformował w piątek na Twitterze szef Rady Europejskiej Donald Tusk.

May, która nie była obecna w gronie podejmującym decyzję, odpowiedziała Tuskowi, również tweetując: "Dzisiejszy dzień to ważny krok na drodze do sprawnie przeprowadzonego i uporządkowanego Brexitu i do wypracowania naszego głębokiego i specjalnego partnerstwa w przyszłości. Spełnimy wolę obywateli Wielkiej Brytanii i uzyskamy dla naszego kraju porozumienie najlepsze z możliwych, ożywiając wolny handel z krajami na całym świecie i przywracając kontrolę nad naszymi granicami, naszym prawem i pieniędzmi".

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker "z zadowoleniem" odnotował decyzję Rady Europejskiej o przejściu do drugiego etapu rozmów, zaznaczając, że "prawdziwe rozmowy" na temat przyszłych stosunków pomiędzy obydwiema stronami rozpoczną się w marcu przyszłego roku.

Na temat zamknięcia pierwszego etapu rozmów, który obejmował kwestie praw obywatelskich, granicy irlandzkiej i rozliczeń finansowych, ostrożniej wypowiedziała się kanclerz Niemiec Angela Merkel. "Uznaliśmy jednoznacznie, że Theresa May przedstawiła nam ofertę, która pozwala nam stwierdzić, iż osiągnęliśmy wystarczający postęp - oświadczyła podczas konferencji. - Wciąż jednak pozostało wiele problemów, które trzeba rozwiązać. A czas jest tu bardzo istotny".

W podobnym tonie wyraził się premier Włoch Paolo Gentiloni, który powiedział, że "chyba jest dla wszystkich jasne", iż rozpoczynająca się druga faza rozmów będzie bardzo skomplikowana. "Faza przejściowa nie będzie prezentem dla drugiej strony" - zaznaczył.

Wtórował mu premier Chorwacji Andrej Plenković, mówiąc: "Potrzebujemy od Wielkiej Brytanii dokładniejszego wyjaśnienia, jak będą wyglądać te przyszłe stosunki, które mamy z nią nawiązać".

Premier Irlandii Leo Varadkar przestrzegał z kolei przed nadmiernym optymizmem, dodając, że w kwestii tego, jak mają wyglądać przyszłe stosunki i jakie reguły powinny obowiązywać podczas okresu przejściowego, "opinie obydwu stron są już teraz całkiem różne".

Bardziej zdecydowanie wynik pierwszej fazy negocjacji ocenił kanclerz Austrii Christian Kern, który powiedział, że kwestia granicy irlandzkiej będzie musiała powrócić w rozmowach, bo jest "rzeczą niemożliwą", by Wielka Brytania była w stanie wyjść ze wspólnego rynku i jednocześnie uniknąć "twardej granicy" z Irlandią.

"Nie może być kontroli granicznych pomiędzy północną i południową częścią wyspy, nie może być kontroli pomiędzy Irlandią Północną i Wielką Brytanią, ale jednocześnie mają one być pomiędzy UE i Wielką Brytanią - tłumaczył. - Nawet uczeń szkoły podstawowej jest w stanie zauważyć, że jest tu jakaś zagadka, która wciąż domaga się rozwiązania".

Piątkowa decyzja szefów 27 państw pozostających w Unii o tym, że w rozmowach na temat praw obywatelskich, granicy irlandzkiej i rozliczeń finansowych dokonano "wystarczającego postępu", stanowi oficjalną zgodę na przejście w negocjacjach do rozmów o kształcie przyszłych stosunków gospodarczych Wielkiej Brytanii z UE oraz zasadach dwuletniego okresu przejściowego, który ma pozwolić obywatelom i firmom na dostosowanie się do nowych warunków.

Uzgodnione wstępnie warunki tego okresu zakładają, że strona brytyjska straci swoje miejsce przy stole przywódców decydujących o losach UE podczas szczytów oraz w Radzie UE, która negocjuje na co dzień kwestie unijne na poziomie ministerstw, straci też miejsca zajmowane przez brytyjskich posłów w Parlamencie Europejskim oraz wycofa swych sędziów ze wszystkich europejskich sądów. Jednocześnie będzie jednak musiała przestrzegać unijnych praw i uznawać nadrzędność Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Zdaniem wielu komentatorów, jak i samych negocjatorów rozmowy w tej sprawie mogą się okazać jeszcze trudniejsze niż w pierwszym etapie - tym bardziej, że klimat polityczny w Wielkiej Brytanii wobec Brexitu ulega zmianie. W środę brytyjski parlament przegłosował poprawkę do projektu ustawy o Brexicie, dającą mu prawo zatwierdzenia ostatecznego porozumienia wynegocjowanego przez rząd z KE. Wynik głosowania komentowany jest jako porażka premier May.

Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z UE 29 marca i zgodnie z ustaleniami ma opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku.

z Brukseli Grzegorz Paluch (PAP)