Nie zgadzam się na twierdzenie, że wybory samorządowe w 2014 roku zostały sfałszowane - powiedziała we wtorek szefowa KBW Beata Tokaj odpowiadając na zarzuty ze strony Ruchu Kontroli Wyborów. Dodała, że nieprawidłowości wynikały z błędów systemu informatycznego.

Sejmowa Komisja Nadzwyczajna zajmuje się we wtorek projektem ustaw z zakresu prawa wyborczego autorstwa PiS. Podczas obrad przedstawicielka Ruchu Kontroli Wyborów sugerowała, że ostatnie wybory samorządowe w 2014 roku mogły zostać sfałszowane.

"Nie zgodzę się na twierdzenie, że wybory w 2014 roku zostały sfałszowane" - oświadczyła Tokaj. Przekazała, że do Sądów Okręgowych wpłynęło wówczas z całego kraju 1472 protesty wyborcze, z których 53 zostały uwzględnione. "Przypomnę, ze było ponad 39 tys. okręgów wyborczych" - dodała.

Według Tokaj nieprawdą jest zarzut, jakoby PKW i KBW nie pozwalały mężom zaufania obserwować swoich prac podczas ostatnich wyborów samorządowych. "Chcę kategorycznie powiedzieć, że to jest kłamstwo" - oświadczyła. Dodała, że obserwatorzy byli obecni również przy wyborach w 2015 roku. Jak podała, nie zostały wówczas wniesione z ich strony żadne uwagi do protokołu.

Zaznaczyła, że jedyne zgłoszone uwagi dotyczyły "spraw organizacyjnych, a nie weryfikacji wyników głosowania". Tokaj podkreśliła, że dymisja członków PKW po wyborach samorządowych w 2014 roku była "honorowa" i wzięła się z ujawnionych błędów w systemie informatycznym.

"PKW uznała w całym swoim profesjonalizmie, nie, że źle przeprowadziła głosowanie. Tam nie zadziałał system informatyczny. Dlatego PKW podała się do dymisji, bo stwierdziła, że niewłaściwie przeprowadziła te wybory obiecując, że wyniki będą we wtorek, a były po blisko dwóch tygodniach" - tłumaczyła Tokaj.

Sejm: Komisja nie zgodziła się na odrzucenie projektu PiS zmian w Kodeksie wyborczym

Sejmowa komisja nie zgodziła się we wtorek na wnioski opozycji o odrzucenie w całości projektu PiS zmian w Kodeksie wyborczym oraz o odroczenie prac komisji. Opozycja domagała się też m.in. wysłuchania publicznego, przedstawienia opinii konstytucjonalistów oraz stanowiska rządu ws. zmian w prawie wyborczym.

Komisja nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego rozpoczęła we wtorek rozpatrywanie projektu PiS zmian w Kodeksie wyborczym.

Najpierw komisja odrzuciła wnioski o odroczenie o 14 dni prac komisji, potem odrzucono wniosek o przerwę; posłowie nie zgodzili się też na odrzucenie projektu w całości. Komisja odrzuciła też kilka wniosków ws. przeprowadzenia wysłuchania publicznego projektu.

Komisja poparła natomiast wniosek PiS, aby w pierwszej kolejności procedować projekt PiS zmian w Kodeksie wyborczym, a potem projekt klubu Kukiz'15.

Wniosek o odrzucenie projektu PiS złożył poseł PO Waldy Dzikowski, przyłączyli się do niego później inni posłowie opozycji m.in. Piotr Zgorzelski z PSL.

Dzikowski argumentował, że projekt PiS prowadzi do mieszania porządków prawnych, ponieważ zawiera zmiany dotyczące ustroju samorządów, zmiany w całym Kodeksie wyborczym oraz w funkcjonowaniu PKW. Według posła PO projekt PiS doprowadzi do eliminacji małych oraz średnich komitetów wyborczych, a także do wykluczenia z wyborów wielu organizacji samorządowych.

Marcin Kierwiński (PO) argumentował, że Biuro Analiz Sejmowych powinno wypowiedzieć się, czy projekt PiS nie łamie konstytucji. Zauważył też, że PiS chce wprowadzić zmiany na rok przed wyborami samorządowymi. Zgorzelski dodał, że wniesienie propozycji zmian jako projektu poselskiego uniemożliwiło konsultacje społeczne. Zdaniem posła PSL głos powinny zabrać też instytucje państwa, swoje stanowisko powinien przedstawić także rząd.

Marek Sowa (Nowoczesna) poparł wnioski PO o odroczenie prac nad projektem. "Państwa intencją jest to, że wy chcecie tym projektem zmian w kodeksie wyborczym ustawić przyszłoroczne wybory samorządowe. To jest główny cel i intencja, jaka wam przyświeca" - podkreślił Sowa.

Marcin Horała (PiS) złożył wniosek przeciwny do posłów opozycji. Jak argumentował, organizacje miały 14 dni na zgłoszenie opinii. Dodał, że cały czas toczy się debata publiczna ws. propozycji PiS. Łukasz Schreiber (PiS) przekonywał, że zarzuty o niekonstytucyjności zapisów projektu są nieuzasadnione. "Sądzę, że nie powinny być formułowane tego rodzaju wnioski" - zaznaczył poseł PiS. Przypomniał, że o zgodności ustaw z konstytucją decyduje Trybunał Konstytucyjny.

Schreiber odniósł się też do zarzutu, że nowela zmian w Kodeksie wyborczym jest projektem poselskim. "W poprzednich kadencjach, kiedy mieliśmy ośmiokrotnie do czynienia najpierw z uchwaleniem, a później z nowelizacją Kodeksu wyborczego, nigdy ten projekt nie był rządowy i nie wzbudzało to emocji" - przekonywał poseł PiS.

Jak zauważył zmiany to "propozycja bazowa do dyskusji", której celem jest "ujednolicenie sytuacji, z którą obecnie mamy do czynienia". "Trudno zrozumieć, czemu miałaby być zamachem na samorządność propozycja, która ujednolica sytuację i wszędzie proponuje wybór od 3 do 7 radnych w każdym z okręgów na wszystkich szczeblach?" - pytał. Według Schreibera takie rozwiązaniem ma zapobiec "rożnego rodzaju machinacjom".

Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich przekazał, że ZMP przyjął negatywne stanowisko wobec projektowanych zmian "wskazujące na niekonstytucyjność pewnych zapisów oraz na to, że osłabia się udział obywateli w życiu publicznym". Wyraził poparcie w imieniu Związku dla wniosków opozycji o wysłuchanie publiczne nad projektem.

Posłowie opozycji chcieli dopuszczenia samorządców, którzy są na terenie Sejmu do uczestniczenia w obradach komisji oraz zmiany sali na większą. Pozytywnie o projekcie PiS i zmianach w Kodeksie wyborczym wypowiedzieli się przedstawiciele Ruchu Kontroli Wyborów.

Szefowa KBW: Naszym obowiązkiem jest ostrzeganie przed chaosem

Naszym obowiązkiem jest ostrzeganie przed chaosem, przed niejasnymi zasadami przeprowadzenia wyborów - powiedziała we wtorek szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj odnosząc się do projektu PiS zmian w Kodeksie wyborczym.

Sejmowa Komisja Nadzwyczajna zajmuje się we wtorek projektem zmian ordynacji wyborczej autorstwa PiS.

Tokaj powiedziała dziennikarzom w przerwie prac komisji, że projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego nie jest jasny, nie ma jasnych zasad powoływania komisarzy wyborczych, nie ma jasnych reguł przeprowadzania wyborów. "Naszym obowiązkiem jest ostrzeganie przed chaosem, przed niejasnymi zasadami właściwie przeprowadzenia wyborów" - podkreśliła.

"My nigdy nie twierdziliśmy, że tych wyborów nie da się przeprowadzić, lepiej (czy) gorzej: da się, ale wprowadzi to ogromny chaos i brak zaufania obywateli do nowych procedur, które są tak bardzo szybko wprowadzane przed wyborami samorządowymi" - zauważyła szefowa KBW.

Według niej jeżeli nowe okręgi wyborcze powstałyby w połowie przyszłego roku, Państwowa Komisja Wyborcza i Krajowe Biuro Wyborcze mogą nie zdążyć z przygotowaniem systemu informatycznego.

"A jeżeli by zdążyły z przygotowaniem systemu, byłyby obawy, że tego systemu nie przetestuje. Przy obecnym stanie prawnym system do wyborów samorządowych testujemy już od trzech miesięcy; chcieliśmy go testować cały czas do wyborów w przyszłym roku" - powiedziała Tokaj.

Odnosząc się do kwestii komisarzy wyborczych powiedziała, że jest zbyt mało czasu na wprowadzenie nowych osób tuż przed wyborami i powierzenie im nowych zadań jak podział okręgów wyborczych czy przewodniczenie w komisji.

"Takie osoby powinny przynajmniej rok, półtora roku w okresie niewyborczym przygotowywać się do swoich zadań" - powiedziała Tokaj.

Projekt PiS wprowadza zmiany w Kodeksie wyborczym oraz trzech ustawach regulujących funkcjonowanie samorządów: gminnego, powiatowego i wojewódzkiego.

Zaproponowane przez posłów PiS zmiany w Kodeksie wyborczym obejmują m.in. wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin, a także powołanie komisarzy wyborczych wojewódzkich i powiatowych; komisarze wojewódzcy dokonać mają w terminie 3 miesięcy od wejścia ustawy w życie podziału gminy, powiatu, województwa na okręgi wyborcze w wyborach do rady gminy, rady powiatu, sejmiku województwa (obecnie podziału takiego dokonują władze samorządowe).