Odwołanie Anny Streżyńskiej może całkowicie pogrzebać eksperyment zwany resortem cyfryzacji.
Jak zarządzana jest cyfryzacja w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
Jak to możliwe, że minister w rządzie Beaty Szydło, która ma najlepsze oceny wśród opinii publicznej i zarządza najmniej polityczną działką oraz cieszy się wizerunkiem apartyjnego fachowca, ma największe szanse stracić urząd z okazji rekonstrukcji rządu?
Dwa lata Anny Streżyńskiej na stanowisku ministra cyfryzacji pokazały, że problemem nie jest jej osoba, a konstrukcja tego urzędu: jego słabe umocowanie polityczne i finansowe oraz niejasne kompetencje w zderzeniu z innymi resortami. Nie pomaga także fakt, że była szefowa UKE nie jest członkiem PiS, a resort cyfryzacji dostała w ramach umowy między Jarosławem Kaczyńskim a Jarosławem Gowinem, gdy tworzyli rząd oparty na Zjednoczonej Prawicy.
Bez wpadek, bez sukcesów
Nie ma na koncie poważnych wpadek (choć, jak pisaliśmy, dużymi kłopotami może skończyć się 13 listopada start nowej Centralnej Ewidencji Pojazdów), ale też nie ma spektakularnych sukcesów.
Jest kilka udanych przedsięwzięć jak Ogólnopolska Sieć Edukacyjna, czyli plan podłączenia do internetu wszystkich szkół, przygotowana nowa ustawa o ochronie danych osobowych, wprowadzająca zmiany pod unijne rozporządzenie RODO czy ubiegłoroczna kampania wciągania banków w składanie wniosków o świadczenie 500 plus.
Za to wciąż niezałatwione są kluczowe kwestie, do których powołano resort. W powijakach jest wprowadzenie eDowodu (po warunkowym przesunięciu terminu przez Komisję Europejską zostało nam na to już tylko 17 miesięcy). Nie udało się też skutecznie skoncentrować w resorcie zarządzania cyberbezpieczeństwem państwa. I nie widać poprawy przy wydawaniu środków unijnych na systemy informatyczne dla administracji.
„Silosowość” cyfryzacji
Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji powstało w 2011 r. w odpowiedzi na infoaferę (korupcyjny skandal przy przetargach na budowę pl.ID – nowego systemu dla dowodów osobistych) i bałagan w realizacji idących w setki milionów złotych projektów IT.
Pierwszy szef tego resortu Michał Boni narzekał na „silosowość” – tematyką cyfryzacji zajmował się każdy resort, we własnym zakresie. W efekcie powstawały systemy zamknięte, nieskoordynowane, a często po prostu niepotrzebne. Dzięki nowemu ministerstwu prace wreszcie miały zostać skoordynowane i odpowiednio kontrolowane.
Za czasów PO resort kierowany przez Boniego, a potem przez Rafała Trzaskowskiego i Andrzeja Halickiego, głównie gasił pożary związane z rozliczaniem dotacji na ostatnią chwilę. Walczył, byśmy nie tracili pieniędzy z Unii Europejskiej. Objęcie ministerstwa przez Streżyńską, uznawanej nie tylko za fachowca, ale i fascynatkę w tej dziedzinie, dawało nadzieję na pójście do przodu. Szczególnie że z kompetencji ministerstwa wyłączono administrację, pozwalając się skupić na kluczowych – wydawać by się mogło – zadaniach.
Ministerstwo odpowiedzialne tylko za cyfryzację okazało się resortem słabym i o małym budżecie – legendarne są już prośby Streżyńskiej o 60 mln zł na wdrażanie koncepcji cyberbezpieczeństwa, których resort finansów ostatecznie nie spełnił. Tymczasem resort obrony ogłosił, że na cyberwojskowość przeznaczy 2 mld zł. Poza resortem Streżyńskiej została Poczta Polska i informatyzacja zdrowia, jeżeli zaś chodzi o wdrażanie nowych dowodów osobistych MC miało problemy z dogadaniem się z resortem spraw wewnętrznych i administracji kierowanym przez Mariusza Błaszczaka. A wspomniane cyberbezpieczeństwo stało się powodem konfliktu z Antonim Macierewiczem, szefem MON. W zderzeniu z nimi Streżyńska – bez wspomnianego zaplecza politycznego – nie miała szans na wygraną.
Przyszłość cyfryzacji
Scenariuszy jest kilka. To, który zwycięży, zależy tylko od decyzji na Nowogrodzkiej. Oto koncepcje, które w rozważaniach polityków i ekspertów związanych z cyfryzacją pojawiają się najczęściej:
Druga szansa. Pozostawienie resortu w obecnym kształcie jeszcze na jakiś czas, czy to pod kierownictwem Streżyńskiej, czy – jak coraz częściej się wskazuje – Marka Zagórskiego, obecnego wiceministra kierującego departamentem prawnym i koncepcji prawnych. MC ma do przeprowadzenia reformę RODO, co oznacza, że będzie potrzebne do maja 2018 r. (wtedy mają być wdrożone przepisy). Potem można wrócić do kolejnych zmian.
Likwidacja i rozdzielenie kompetencji między inne ministerstwa. System Rejestrów Państwowych wróciłby do MSWiA, budowa sieci szerokopasmowej do Ministerstwa Infrastruktury, wydawanie środków na cyfryzację do superresortu Mateusza Morawieckiego, a cyberbezpieczeństwo miałoby zupełnie pewne miejsce w MON.
Powołanie pełnomocnika rządu ds. cyfryzacji. Z taką koncepcją PiS szło dwa lata temu do wyborów. Mówiło o potrzebie silnej politycznie osoby, podległej tylko szefowi rządu, która zajmie się zarządzaniem w tym obszarze. Sama Streżyńska miała początkowo ambicje otrzymania tytułu wicepremiera, by mieć zagwarantowaną odpowiednią pozycję. Nic z tego nie wyszło. Niedawne mianowanie Pawła Szefernakera (wcześniej szefa kampanii internetowej Andrzeja Dudy podczas wyborów prezydenckich i sekretarza stanu w KPRM) na szefa departamentu ds. cyberprzestrzeni w kancelarii premiera wskazuje, że to może być kierunek, w którym pójdzie PiS.