Podejrzany o zabójstwo 19-letniego Dominika z Katowic Dariusz N. został zatrzymany w Hiszpanii – poinformowała PAP prokuratura. Mężczyzna ukrywał się ponad rok.

Do zdarzenia doszło w sierpniu 2016 r., podczas bójki w pobliżu dworca PKP w Katowicach. Dariusz N. śmiertelnie ugodził wtedy nożem 19-letniego Dominika, b. piłkarza GKS-u Katowice.

O zatrzymaniu podejrzanego poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek, powołując się na informacje z Komendy Głównej Policji. "Komenda Główna Policji powiadomiła Prokuraturę Okręgową w Katowicach dzisiaj o zatrzymaniu w dniu 24 października 2017 roku, na terenie Hiszpanii, poszukiwanego. W prokuraturze podjęto działania, które zmierzają do przekazania stronie polskiej zatrzymanego" – podała Zawada-Dybek.

Do zakończonego śmiercią nastolatka starcia doszło 21 sierpnia ubiegłego roku nad ranem, w pobliżu dworca PKP w Katowicach. Dominikowi towarzyszył ojciec wraz z kilkoma osobami, które napotkały inną grupę - kilku młodych ludzi. Doszło do wymiany zdań, a następnie bójki. Dominik, któremu zadano ciosy nożem, zmarł po przewiezieniu do szpitala. Miał dwie rany kłute w okolicy klatki piersiowej. N., który według śledztwa je zadał, zniknął. Od kilkunastu miesięcy poszukiwany był listem gończym i Europejskim Nakazem Aresztowania.

"Europejski Nakaz Aresztowania, zgodnie z procedurą, po przetłumaczeniu zostanie niezwłocznie przesłany stronie hiszpańskiej do wykonania" – poinformowała Zawada-Dybek. Prokuratura chce przedstawić N. zarzuty popełnienia dwóch przestępstw: zabójstwa Dominika i usiłowania zabicia jego ojca.

W związku z bójką przy dworcu prokuratura oskarżyła sześciu mężczyzn. Wśród oskarżonych jest m.in. ojciec Dominika, który był jednym z uczestników zajścia. Ich proces rozpoczął się w lipcu br. przed katowickim sądem rejonowym. Oskarżeni odpowiadają za udział w bójce, w której wzajemnie narażali się na niebezpieczeństwo. Może za to grozić kara do trzech lat więzienia. Dariuszowi N. grozi dożywocie.

Według prokuratury, bójka była przypadkowa, "typowo chuligańska", i nie ma ustaleń wskazujących, by miało to jakikolwiek związek z porachunkami pseudokibiców. Osoby biorące w nim udział były zarówno osobami atakującymi, jak i broniącymi się - informowali śledczy.