Od lat żaden przywódca Państwa Środka nie miał tak silnej pozycji jak obecny prezydent.
Gdy przed pięcioma laty Xi Jinping jako kompromisowy kandydat różnych frakcji obejmował funkcję sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin, a kilka miesięcy później także prezydenta kraju, mało kto się spodziewał, że w tak krótkim czasie stanie się najsilniejszym przywódcą od czasu Mao Zedonga. Wpływy Xi są na tyle duże, że obserwatorzy rozpoczętego wczoraj XIX Zjazdu KPCh nie spekulują na temat jego potencjalnych następców, lecz tego, czy i w jaki sposób będzie on chciał złamać panujący ostatnio zwyczaj przekazywania po 10 latach władzy w ręce młodszej generacji i pozostać na trzecią kadencję.
Xi Jinping mocno zresztą nawiązuje do stylu sprawowania władzy przez Mao, co biorąc pod uwagę historię jego życia, może nieco dziwić. Obecny prezydent jest synem Xi Zhongxuna, jednego z najbliższych towarzyszy Mao, dzięki czemu dzieciństwo spędził w dostatku. Ale na początku lat 60. jego ojciec popadł w niełaskę, a w 1968 r. 15-letni wówczas Xi Jinping trafił do obozu reedukacyjnego na wsi w środkowych Chinach. Według oficjalnej propagandy, to doświadczenie najbardziej go ukształtowało. Xi nie zwrócił się przeciw partii, lecz starał się być jeszcze bardziej gorliwy niż ona.
Droga na szczyt
W 1974 r. po kilku próbach został wreszcie przyjęty w jej szeregi i zaczął metodyczną drogę na szczyt, której pierwszym znaczącym etapem była funkcja sekretarza partii w prowincji Hebei. Na scenie krajowej zadebiutował w 2002 r., gdy jako szef partii w bogatej prowincji Zhejiang został wybrany do komitetu centralnego KPCh. Jego rządy w Zhejiangu charakteryzowały wysoki wzrost gospodarczy i bezkompromisowa walka z korupcją, ale i tak rozpoznawalny był głównie z powodu żony – znanej piosenkarki Peng Liyuan.
W 2007 r., już jako szef partii w Szanghaju, został wybrany do dziewięcioosobowego stałego komitetu biura politycznego, co czyniło z niego kandydata na przyszłego lidera, szczególnie że kilka miesięcy później został też wiceprezydentem kraju.
Cała władza w ręce Xi
O ile wybór Xi Jinpinga na sekretarza generalnego nie był zaskoczeniem, to jego działania już tak. W odróżnieniu od dwóch bezpośrednich poprzedników – Jiang Zemina i Hu Jintao, którzy próbowali sprawować władzę w sposób bardziej kolektywny, Xi Jinping stara się skupiać całą władzę w swoim ręku. Uważając, że tym, co najbardziej zagraża rządom partii, są wewnętrzne podziały, konsekwentnie zastępuje przedstawicieli innych frakcji swoimi ludźmi.
Jednym ze sposobów na to jest będąca znakiem firmowym Xi kampania antykorupcyjna, dzięki której można się pozbyć potencjalnych rywali. Inna sprawa, że korupcja w partyjnych szeregach faktycznie jest potężnym problemem. Walka z nią, a także coraz bardziej asertywna polityka zagraniczna i mówienie o mocarstwowej roli Państwa Środka oraz podsycany przez państwowe media nacjonalizm powodują, że Xi Jinping cieszy się dużym poparciem zwykłych Chińczyków. Zawdzięcza to przede wszystkim wciąż rosnącej gospodarce – wzrost jest wprawdzie wolniejszy niż kilka lat temu, ale nadal silny. Dzięki temu ludzie akceptują ograniczanie swobód obywatelskich – zwłaszcza kontrolę internetu, która w czasach Xi przybrała niespotykane wcześniej rozmiary – oraz coraz intensywniejszą propagandę zbliżającą się nieraz do kultu jednostki podobnego do tego, jak przedstawiano Mao Zedonga.
Najnowszym tego potwierdzeniem są spekulacje, że podczas zjazdu do statutu partii zostaną wpisane teorie polityczne Xi Jinpinga – na co do tej pory zasłużyli sobie tylko Mao Zedong i Deng Xiaoping.