W listopadzie, a nie jak wcześniej planowano w październiku, rozpocznie się proces prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, której prokuratura zarzuca poświadczenie nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez jej partnera Włodzimierza G. Mężczyzna również stanie przed sądem.

Jak poinformowało w środę PAP biuro rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi, o zmianę terminu wnioskowała prokuratura. Pierwotnie proces miał się rozpocząć w czwartek 19 października. Nowy termin wyznaczono na 17 listopada. Proces odbędzie się w Sądzie Rejonowym dla Łodzi-Śródmieścia.

Początkowo śledztwo ws. Zdanowskiej prowadziło Centralne Biuro Śledcze Policji. Pod koniec lutego ub. roku sprawa została przekazana do Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim. Pod koniec sierpnia tego roku śledczy skierowali akt oskarżenia w łódzkiego sądu. Prokuratura oskarżyła Zdanowską o poświadczenie nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez jej partnera Włodzimierza G. Zdaniem śledczych miała ona złamać prawo w 2008 r.

Aktem oskarżenia objęty został również G., który ma zarzut posługiwania się nieprawdziwymi dokumentami w celu uzyskania kredytu. Obojgu grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

W kwietniu tego roku gorzowska prokuratura w ramach tego samego śledztwa umorzyła przedstawiony Zdanowskiej zarzut uzyskania przez nią kredytu. Śledczy uznali, że kredyt ten został przez nią spłacony zanim wszczęto postępowanie karne w sprawie, a bank udzielający kredytu nie ma wobec niej żadnych roszczeń.

W tym przypadku chodziło o kredyt w wysokości 500 tys. zł, który prezydent Łodzi zaciągnęła w 2009 r. na sfinansowanie zakupu od Włodzimierza G. działki zabudowanej w Łodzi.

Do informacji o skierowaniu aktu oskarżenia do łódzkiego sądu odniosła się Zdanowska. W wydanym wówczas oświadczeniu zaznaczyła, że "zarzuty są absurdalne, sprawa została wyjaśniona".

"Sąd już raz w tej sprawie przyznał mi rację i uznał, że prokuratura nie miała prawa postawić mi jednego z zarzutów i prowadzić postępowania. Sama prokuratura umorzyła główny postawiony mi zarzut. Jeden z kredytów został już przeze mnie spłacony, a drugi jest regularnie spłacany przez mojego partnera. Bank nie poniósł żadnej szkody. Jestem niewinna, nie zrobiłam nic złego" - oświadczyła.

Podkreśliła również, że sprawa nie ma żadnego związku ze sprawowaną przez nią funkcją, a dotyczy jej prywatnych rozliczeń z partnerem.

Poprosiła media o podawanie pełnych imion i nazwisk oraz wizerunków. (PAP)

autor: Jacek Walczak