Zniweczenie międzynarodowej umowy nuklearnej z Iranem byłoby zbędną prowokacją. Prezydent USA Donald Trump powinien wystrzegać się sporu z tym krajem, biorąc pod uwagę kryzys związany z Koreą Północną - pisze w piątek dziennik "Financial Times".

Trump ma w zwyczaju składanie obietnic, których jego administracja nie może spełnić. Jednocześnie szydzi z Korei Północnej i grozi zerwaniem skrupulatnie wynegocjowanego międzynarodowego porozumienia dotyczącego programu atomowego Iranu. "Jeden kryzys jądrowy to wystarczający problem. Tworzenie warunków dla kolejnego byłoby szaleństwem" - czytamy w artykule redakcyjnym.

Umowa, która została zawarta w 2015 roku w Wiedniu przez Iran, pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, plus Niemcy i UE, umyślnie miała zawężony cel, którym było czasowe wstrzymanie irańskich dążeń do zdobycia broni jądrowej. W zamian za zamrożenie przez Teheran programu wzbogacania uranu i innych działań nuklearnych Irańczykom zaproponowano dziesiątki miliardów dolarów, będących skutkiem zniesienia sankcji.

"FT" przypomina, że Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej wielokrotnie uznawała, że Iran przestrzega porozumienia. "Satysfakcjonowało to wszystkie strony umowy oprócz Białego Domu. Dlatego jeśli USA będą nadal podważały porozumienie", to właśnie Waszyngton będzie stroną łamiącą porozumienie - ocenia brytyjski dziennik.

Nie tylko wysłałoby to "straszny sygnał", świadczący o tym, że nie można liczyć na to, iż USA będą wywiązywać się z międzynarodowych zobowiązań, ale "mogłoby to też sprawić, że Iran wznowi swój program jądrowy i potencjalnie wywoła wyścig zbrojeń na Bliskim Wschodzie" - ocenia dziennik.

Do 15 października Trump ma czas na poświadczenie, że Iran wywiązuje się z umowy. Jeśli tego nie zrobi, Kongres USA będzie miał 60 dni na decyzję, czy ponownie wprowadzić sankcje, które obowiązywały przed porozumieniem. Oznaczałoby to praktycznie zawieszenie zatwierdzenia umowy wpisanej w rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, bez dowodów" - podkreśla "FT".

Zdaniem gazety w tym przypadku, tak jak w innych obszarach polityki, Trump dąży do zdemontowania spuścizny swego poprzednika Baracka Obamy nie wyjaśniając, co planuje w zamian. Przypadek reformy opieki zdrowotnej dowiódł, jak kompletnie nieprzygotowany potrafią być Trump i jego administracja. "Jednak polityczna próżnia dotycząca ambicji nuklearnych Iranu może mieć o wiele poważniejsze konsekwencje" - zauważa dziennik.

"FT" przyznaje, że "umowa jądrowa nie jest idealna", gdyż nie przyczynia się do powstrzymania destabilizującego zachowania Iranu na Bliskim Wschodzie. Ponadto kraj ten już zaczyna wyciągać korzyści z zachodniego kapitału i ekspertyz, jednocześnie kontynuując swe ekspansywne działania. Gazeta zauważa też, że biorąc pod uwagę, iż porozumienie ma obowiązywać przez 10 lat, to jedynie opóźnia ono zdolności Iranu do budowy bomby, ale ich nie eliminuje. Dlatego administracja Trumpa powinna nalegać na wynegocjowanie nowej fazy porozumienia, a nie niszczyć obecną umowę.

Dziennik nazywa umowę "najlepszym możliwym kompromisem" i zastrzega, że amerykańscy negocjatorzy nie zajęli miękkiego stanowiska wobec Iranu, o co oskarża ich Trump.

Prezydent USA nie przedstawił alternatywy dla umowy, a to dlatego, "że oprócz pójścia na wojnę nie istnieje żadna inna opcja, która powstrzymałaby Iran przed rozwijaniem broni jądrowej" - ocenia "FT".

Na szczęście wysocy rangą przedstawiciele administracji zdają sobie z tego sprawę. Amerykański minister obrony Jim Mattis przyznał w tym tygodniu, że porozumienie leżało w interesie narodowym USA. Chiny, Rosja i UE jednomyślnie wspierają umowę i lobbują wśród przedstawicieli administracji i w Kongresie, by porozumienie zostało utrzymane. "Miejmy nadzieję, że wspólnie uda się uniknąć kolejnego kryzysu jądrowego" - konkluduje "Financial Times". (PAP)