Zasłabnięcie kierowcy jest jedną z możliwych przyczyn wypadku miejskiego autobusu, do którego doszło w poniedziałek rano na leśnym, krętym odcinku ul. Sopockiej w Gdyni. Pojazd przewrócił się na bok, poszkodowanych zostało 24 pasażerów.

O chwilowym złym samopoczuciu kierowcy jako możliwej przyczynie zdarzenia poinformował PAP rzecznik prasowy Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni Marcin Gromadzki. Jak wyjaśnił, taką informację przekazał tuż po zdarzeniu 57-latek, który prowadził autobus.

"To jest jedna z wersji, która będzie sprawdzana" – powiedział z kolei PAP rzecznik prasowy gdyńskiej policji Krzysztof Kuśmierczyk dodając, że kierowca po wypadku został przewieziony do szpitala. Kuśmierczyk zaznaczył, że "na dziś" wiadomo, iż kierowca stracił panowanie nad pojazdem i wjechał prawymi kołami na przydrożną skarpę, co spowodowało przewrócenie się pojazdu na bok – na jezdnię.

Kuśmierczyk dodał, że policja przeprowadziła oględziny miejsca zdarzenia, zabezpieczono też tachograf z autobusu i inne urządzenia, które mogą być pomocne przy ustalaniu przebiegu zdarzenia. "Z pewnością czynności te trochę potrwają" – zapowiedział Kuśmierczyk.

Autobusem jechały 34 osoby. Jak poinformował w poniedziałek po południu dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, 24 z nich przewieziono do szpitali. Wcześniej służby informowały o 19 osobach, które wymagały pomocy medycznej lub dokładniejszych badań.

Z informacji przekazanych przez rzecznika prasowego Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku Łukasza Płusę wynikało, że wśród poszkodowanych nie ma osób ciężko rannych, a większość pasażerów doznała zadrapań lub potłuczeń.

Na miejscu wypadku, do którego doszło po g. 10 rano, pracowało osiem zastępów straży pożarnej. Ulica Sopocka była przez kilka godzin całkowicie zablokowana. Po godzinie 13 udało postawić na koła przewrócony autobus, a przed godz. 15 przewieziono go na policyjny parking.

Do wypadku autobusu obsługującego linię nr 181 doszło na leśnym odcinku ul. Sopockiej łączącej Gdynię z Sopotem. Jak wyjaśnił Gromadzki, zdarzenie nastąpiło w miejscu, gdzie szosa jest wyjątkowo kręta. (PAP)

Autor: Anna Kisicka