Rosyjska prasa ocenia w środę, że projekt ogłoszonego przez separatystów z Doniecka państwa, tzw. Małorosji, nie jest trwały i jest efektem impasu w realizacji porozumień mińskich. Pyta też o stopień kontrolowania przez władze w Moskwie sytuacji w Doniecku.

Dziennik "Wiedomosti" przypomina, że wcześniejszy projekt separatystów ze wschodniej Ukrainy - tzw. Noworosji, proklamowanej w 2015 roku - przetrwał rok. Projekt "Małorosji" "będzie istniał może jeden dzień", od jego poparcia odżegnano się i w Moskwie, i w tzw. Ługańskiej Republice Ludowej - wskazuje gazeta. Jej zdaniem "idea proklamowania +Małorosji+ bardziej wygląda na lokalną inicjatywę niż na posunięcie Kremla, co pozostawia otwartym pytanie o kontrolowanie przez Moskwę sytuacji w Doniecku".

"Wiedomosti" oceniają, że żadna ze stron porozumień mińskich "nie chce brać na siebie odpowiedzialności za ostateczną rezygnację" z ich realizacji. "Przy czym zakonserwowanie obecnego stanu i brak większych ofiar w aktywnych działaniach zbrojnych w pewnej mierze odpowiada wszystkim stronom. Rosja, jak się wydaje, ma jeszcze zasoby, by wspierać samozwańcze republiki, Ukraina ma nadzieję, że te zasoby ulegają wyczerpaniu" - komentuje dziennik. Politolog Aleksiej Makarkin w rozmowie z gazetą przypomina o konfliktach, które siłą inercji trwają przez dekady, jak w przypadku np. Cypru.

"Bezpośrednie uregulowanie konfliktu przez Rosję i Ukrainę (...) nie jest możliwe, ponieważ Rosja nie przyznaje, by w nim uczestniczyła. Moskwa nadal zaprzecza swemu zaangażowaniu, nazywając to, co dzieje się na wschodzie Ukrainy, wewnętrzną sprawą tego kraju. Kreml neguje także możliwość włączenia samozwańczych republik do Rosji według scenariusza krymskiego. Republiki nudzą się i w zasadzie mogą choćby codziennie ogłaszać, że powstały pod nową nazwą" - oceniają "Wiedomosti".

"Niezawisimaja Gazieta" zwraca uwagę, że krytycznie wypowiedział się o inicjatywie "Małorosji" szef Ośrodka Koniunktury Politycznej Aleksiej Czesnakow, dawny współpracownik Władisława Surkowa. Właśnie Surkow, doradca prezydenta Władimira Putina, ma - jak się uważa - w swojej gestii Donbas i samozwańcze republiki w Gruzji, Abchazję i Osetię Północną. Czesnakow określił "Małorosję" jako "projekt zaproponowany przez pisarzy i blogerów zbliżonych do władz Donieckiej Republiki Ludowej (DRL)".

Natomiast politolog Nikołaj Mironow w rozmowie z dziennikiem wskazał, że przywódca DRL Aleksandr Zacharczenko jest doświadczonym politykiem i że tylko ktoś ograniczony mógłby składać oświadczenia w rodzaju proklamowania "Małorosji" bez uzgodnień z Moskwą. "Być może jest to posunięcie ze strony Moskwy wywołane deklaracjami administracji USA, iż sankcje (wobec Rosji) nie tylko nie zostaną cofnięte, a wręcz mogą być zaostrzone" - powiedział Mironow.

"RBK" cytuje opinię eksperta ds. krajów postsowieckich Aleksandra Guszczyna, który twierdzi, że powołanie "Małorosji" stanowi z formalnego punktu widzenia naruszenie porozumień mińskich. Jednocześnie wskazuje to, że kryzys ukraiński będzie się rozwijał według scenariusza zamrożonego konfliktu - ocenia ekspert.

Prorosyjscy separatyści z Doniecka na wschodniej Ukrainie oświadczyli we wtorek, że proklamują nowe państwo, Małorosję, które w ich zamyśle ma obejmować nie tylko tereny przez nich kontrolowane, ale także resztę Ukrainy. Zacharczenko zapowiedział, że separatyści z Doniecka i Ługańska, a także przedstawiciele innych ukraińskich regionów, z wyłączeniem Krymu, utworzą nowe federacyjne państwo ze stolicą w Doniecku. Separatyści kontrolujący terytoria w obwodzie ługańskim (tzw. Ługańska Republika Ludowa) oznajmili, że projekt nie był z nimi konsultowany.