- Projekt PiS nowej ustawy o Sądzie Najwyższym pomniejsza uprawnienia obywateli do występowania ze skargami kasacyjnymi; uprawnienia te przejmuje minister sprawiedliwości - to rozwiązania z czasów realnego socjalizmu - wskazywała w poniedziałek I prezes SN, prof. Małgorzata Gersdorf.

W Sejmie trwa spotkanie opozycji w ekspertami dotyczące projektu ustawy o Sądzie Najwyższym.

Prof. Gersdorf przekonywała, że projekt PiS jest w wielu jego artykułach niezgodny z konstytucją i jeśli wejdzie w życie doprowadzi do zmiany ustroju państwa. Wskazywała m.in., że propozycja PiS likwiduje możliwość rozstrzygania przez Sąd Najwyższy skarg kasacyjnych i kasacji. "To pomniejsza uprawnienia obywateli do występowania z takimi skargami" - oceniła I prezes SN.

Jak wskazywała, tę "swobodę obywateli" ma zastępować minister sprawiedliwości. "Czyli powracamy do rewizji nadzwyczajnych z lat realnego socjalizmu" - zaznaczyła prof. Gersdorf.

Dowodziła ponadto, że sprzeczny z konstytucją jest także zaproponowany przez Prawo i Sprawiedliwość kształt SN. "Takiego Sądu Najwyższego, jaki jest proponowany w tej ustawie, nie ma w konstytucji - złożonego z trzech izb, (w tym) jednej dyscyplinarnej, szeroko opisanej, która będzie stanowiła bicz na wszystkich sędziów i wszystkie zawody prawnicze" - podkreślała prof. Gersdorf.

Według niej, projektowana izba dyscyplinarna SN będzie "państwem w państwie". "Ma własną kancelarię, składa sprawozdania nie wiadomo komu - właściwemu organowi i zajmuje się dyscyplinowaniem sędziów Sądu Najwyższego i innych zawodów prawniczych, a wynagrodzenie tych sędziów, zasiadających w tej Izbie jest podwyższone o 40 proc. To jest symptomatyczne, że podwyższa się wynagrodzenia dla osób, które mają być spolegliwe" - ironizowała I prezes SN.

Prof. Gersdorf odniosła się ponadto do, często podnoszonych przez polityków PiS, argumentów o potrzebie "oczyszczenia" Sądu Najwyższego. "Po pierwsze biologia oczyściła wszystkich nas, trzeba spojrzeć na PESEL-e, po drugie to jest pokrętne twierdzenie, że naszymi nauczycielami były osoby urodzone i funkcjonujące w PRL, wobec tego my jesteśmy nosicielami tych idei. Gdyby tak było, całe moje pokolenie nie byłoby w Solidarności" - mówiła szefowa SN.

"I bardzo dobrze pan Kaczyński o tym wie, że miał różnych nauczycieli, a jego główny promotor pracy doktorskiej był bardzo powiązany z komunistyczną władzą" - dodała.