Republikański projekt ustawy o zniesieniu Obamacare przedstawiony w czwartek w Senacie, czeka ciężka przeprawa na każdym etapie procesu legislacyjnego, a szanse na jej przyjęcie w pierwotnej formie graniczą z cudem - uważa większość komentatorów.

Senacki projekt reformy systemu ubezpieczeń zdrowotnych nie różni się zasadniczo od ustawy o zniesieniu Obamacare Izby Reprezentantów, która została przyjęta 4 maja.

Senacki projekt ustawy, jak stwierdził zespół redakcyjny konserwatywnego dziennika "Wall Street Journal", jest "niedoskonałym kompromisem pomiędzy centroprawicowymi a umiarkowanymi Republikanami". Zarówno ustawa Izby Reprezentantów, jak i projekt senatorów GOP, likwidują obowiązek posiadania przez wszystkich dorosłych mieszkańców Stanów Zjednoczonych ubezpieczenia medycznego i zakładają, że osoby, którym pracodawca nie zapewnia ubezpieczenia, będą mogły przy zakupie ubezpieczeń medycznych skorzystać z ulg podatkowych.

Senacki projekt - dowodzi prawicowy "Washington Times" - jest mniej radykalny, przewiduje mniejsze cięcia w programie Medicaid opieki medycznej dla najuboższych, większą osłonę prawną dla osób cierpiących na chroniczne choroby i większe ulgi podatkowe dla mało zarabiających Amerykanów w wieku od 50 do 65 lat.

"Centroprawicowy charakter rozwiązań projektu senatorów oznacza, że Senat nie wprowadzi jakiejś +wolnorynkowej utopii+. Jednak reforma oznacza poprawę w porównaniu z obecnym stanem systemu opieki medycznej, który tylko się pogorszy, jeśli projekt ustawy Senatu nie zostanie przyjęty" - trzeźwo argumentuje redakcja "WSJ".

Media lewicowe nie podzielają takiej argumentacji. Lewicowi komentatorzy ignorują sygnały nadchodzącej katastrofy Obamcare i koncentrują się głównie na kalkulacjach, ile milionów Amerykanów może stracić ubezpieczenie w przypadku wejścia proponowanej przez Republikanów reformy w życie.

"Nie można nazywać projektu legislacyjnego Republikanów w Senacie +ustawą o opiece medycznej+. To jest po prostu i wyraźnie plan redukcji podatków dla bogatych poprzez zniszczenie programu zapewniającego najbiedniejszym opiekę medyczną" - grzmi w swoim sobotnim wydaniu redakcja lewicowego "New York Timesa", w komentarzu zatytułowanym "Senacka ustawa o niedostępnej opiece".

W podobnym stylu komentator zbliżonego politycznie do "NYT" stołecznego "Washington Post", Eugene Robinson, zapowiada, że "Republikanie są gotowi do dokonania wielkiej kradzieży od biednych".

Jak wylicza w swoim portalu redakcja tygodnika "Time", debiutowi senackiego projektu ustawy towarzyszą protesty zwolenników Obamacare (w tym samego Baracka Obamy, twórcy systemu narzuconego głosami wyłącznie Demokratów siedem lat temu), oskarżenia Demokratów o brak wśród Republikanów podstawowych ludzkich uczuć, krytyka czterech konserwatywnych fiskalnie Republikanów, których zdaniem projekt ustawy zbytnio przypomina Obamacare i dezaprobata przynajmniej jednej republikańskiej senator, ponieważ projekt ustawy GOP przewiduje cofnięcie dotacji dla organizacji Planned Parenthood, która dopuszcza możliwość przeprowadzenia aborcji.

Deana Hellera, szóstego republikańskiego senatora, któremu "sumienie nie pozwala głosować za przyjęciem ustawy", czekają w przyszłym roku wybory (w wyborach w 2018 r. głosowaniu podlegają wszystkie mandaty w Izbie Reprezentantów i jedna trzecia miejsc w Senacie). W przypadku opowiedzenia się Hellera za, jak wskazują sondaże, coraz bardziej niepopularnym wśród Amerykanów zniesieniem Obamacare, grozi mu utrata mandatu.

Takie zapowiedzi źle wróżą projektowi ustawy GOP w stuosobowym Senacie, gdzie Republikanie nie mogą sobie pozwolić na utratę więcej niż dwóch głosów.

Jednak najpoważniejszą przeszkodą przed senackim projektem ustawy o zniesieniu Obamacare i wprowadzeniem nowego systemu opieki medycznej, jest, jak zauważył w programie telewizji Fox News konserwatywny komentator Charles Krauthammer, który z wykształceniem jest lekarzem, "wpojone Amerykanom przez administrację byłego prezydenta Baracka Obamę przeświadczenie, że +każdemu przysługuje+ opieka medyczna".

Takie przeświadczenie Demokratów w Kongresie powoduje, że dyskusja nad naprawieniem kosztownego, pochłaniającego ok. 20 procent wydatków federalnych, i niewydolnego, jako że Amerykanie częściej chorują i krócej żyją niż mieszkańcy innych państw OBWE, systemu opieki medycznej, zamiast koncentrować się na próbach znalezienia pragmatycznych rozwiązań, zmieniła się w partyjną, ideologiczną konfrontację.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)