Preparaty z konopi indyjskich mają trafić do polskich aptek. Problem w tym, że projekt, który ma to umożliwić, został mocno okrojony i ma niewiele wspólnego z tym pierwotnym.
Z projektu zainicjowanego przez Kukiz’15 wycięto m.in. możliwość upraw konopi w Polsce. – Marihuana jako lek zostanie dopuszczona na rynek. To krok w dobrą stronę, jednak tylko symboliczny – uważa dr Jerzy Jarosz z Hospicjum Onkologicznego św. Krzysztofa w Warszawie. Podobnego zdania jest Marek Balicki, były minister zdrowia. Wiele zależy od tego, czy preparat będzie przepisywany przez lekarzy i refundowany – a jeżeli tak, to dla kogo, a także jaki będzie jego koszt.
Pacjenci liczą, że może przynajmniej uda się dopisać jedną poprawkę – gwarancję, że apteka będzie miała obowiązek dostarczenia pacjentowi leku. Na razie projekt ustawy tego nie zapewnia.
– Obecnie część chorych otrzymuje finansowanie z Ministerstwa Zdrowia, które sprowadza leki z zagranicy w ramach tzw. importu docelowego. Po dopuszczeniu do obrotu w Polsce, jeżeli lek nie zostanie wpisany na listę refundacyjną, chorzy będą musieli za leczenie zapłacić sami – mówi Mirosław Zieliński z Krajowego Forum Chorób Rzadkich.
Ministerstwo pokrywa leczenie tylko dla dzieci z padaczką lekooporną. W 2016 r. wydało 52 zgody na sfinansowanie terapii, a chorzy dopłacali tylko 3,20 zł. Dla osób z bólami przewlekłymi, chorobami nowotworowymi czy z alzheimerem – gdzie leki na bazie konopi, zdaniem części lekarzy, mogą być pomocne – takiego finansowania nie ma. Sprowadzanie preparatów indywidualnie to koszt rzędu kilku tysięcy złotych. Większości pacjentów na to nie stać, próbują więc innych sposobów. Jedna z chorych na nowotwór wygrała w sądzie pierwszej instancji z resortem zdrowia – sąd uznał, że ma prawo do otrzymania finansowania. Jednak MZ się odwołał i sprawa trafiła do NSA. Rozprawy jeszcze nie było.
Resort zdrowia powołuje się na brak potwierdzonej skuteczności w innych schorzeniach niż padaczka. Badań na razie jest niewiele. W Polsce analizy prowadzi dr Jerzy Jarosz w ramach Punktu Konsultacyjnego Medyczna Marihuana. Z jego danych wynika, że przy bólach nowotworowych u wszystkich pacjentów, którzy się zgłosili, widać było znaczną poprawę. Przy chorobie Alzheimera – uspokojenie, w chorobie Crohna pacjenci odnotowali znaczne złagodzenie bólu.
– Proszę pamiętać, że to zawsze lek ostatniej szansy, jak już nic innego nie działa. Mam teraz pacjentkę, która cierpi na przewlekły ból. To potworna choroba, która może towarzyszyć jej całe życie. Jakość życia poprawiają preparaty na bazie marihuany. Cena jest zaporowa – mówi dr Jarosz.
Ma nadzieję, że kiedy lek pojawi się w polskich aptekach, cena spadnie. Jednak nadal będzie sprowadzany głównie z Holandii. I na pewno preparat będzie droższy, niż gdyby marihuana była uprawiana w Polsce. Z kolei Marek Balicki uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłaby depenalizacja posiadania niewielkich ilości marihuany na własny użytek. Tak jest w wielu europejskich krajach. Chory mógłby mieć np. małą hodowlę w domu. – Dzięki temu nie byłby narażony na biurokratyczne bariery czy szukanie lekarza, który jest gotów przepisać taką terapię – mówi były minister.
Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać już w tym roku.