Ewa Kopacz pojechała po katastrofie smoleńskiej do Moskwy, by utwierdzić Rosjan w ich bezkarności oraz pilnować, by rodziny ofiar nie naruszyły rosyjskiego interesu - powiedziała w środę Magdalena Merta, wdowa po zmarłym w katastrofie smoleńskiej wiceministrze kultury Tomaszu Mercie.

Merta pytana była w TVP Info o przesłuchania b. premier Ewy Kopacz, która w środę, w Prokuraturze Krajowej zeznawała w charakterze świadka, w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.

Gdy doszło do katastrofy smoleńskiej Kopacz pełniła funkcję ministra zdrowia i wraz z zespołem ekspertów, pojechała do Moskwy, by uczestniczyć w identyfikacji ofiar.

"Jeśli chodzi o panią premier Kopacz to znakomicie wiemy, że nic w tym, co mówiła, nie było prawdą" - stwierdziła Merta. W jej opinii, Ewa Kopacz pojechała do Moskwy "pilnować, żeby dotrzymane zostały warunki rosyjskie, pojechała pilnować rodzin, żeby w żaden sposób ich postepowanie nie naruszyło rosyjskiego interesu (...) żeby utwierdzić Rosjan w ich bezkarności w postepowaniu wobec tych, którzy zginęli" - powiedziała. "Przyzwoitość to chyba ostatnia rzecz, o którą można by panią premier podejrzewać" - dodała.

Dopytywana, czy członkowie polskiej delegacji, w tym Ewa Kopacz, powinni ponieść odpowiedzialność polityczną czy karną, w związku z ich działaniami w Moskwie w kwietniu 2010 roku, odparła: "Trudno mi to rozstrzygać, bo nie jestem prawnikiem. Zdałabym się tutaj na opinie profesjonalistów". Podkreśliła, że w Polsce są "fachowcy", którzy mogą rozstrzygnąć, czy członkowie polskiej delegacji dopuścili się działania na szkodę państwa.

Sama Kopacz mówiła w środę po wyjściu z prokuratury, że po katastrofie poleciała do Moskwy, by opiekować się rodzinami ofiar, z własnej inicjatywy i za zgodą premiera. "I taka była moja funkcja, i taka była moja rola. Żadnej innej roli tam nie spełniałam" - podkreśliła.

W katastrofie 10 kwietnia 2007 w Smoleńsku zginęło 96 osób lecących na uroczystości rocznicy zbrodni katyńskiej, wśród nich prezydent Lech Kaczyński, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, grupa parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych RP, przedstawiciele ministerstw, organizacji kombatanckich i społecznych oraz osoby towarzyszące.

W zeszłym roku prokuratura zdecydowała, że konieczne są ekshumacje 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji; cztery osoby zostały skremowane). Decyzja wynikała m. in. z wykrytych nieprawidłowości w rosyjskiej dokumentacji medycznej. Do tej pory ekshumowano 26 ciał. Kolejne ekshumacje wskazują m.in., że w trumnach znajdują się wymieszane szczątki różnych ofiar. (PAP)