Czeski prezydent Milosz Zeman oświadczył we wtorek, że żądane przez socjaldemokratycznego premiera Bohuslava Sobotkę odwołanie ministra finansów Andreja Babisza byłoby możliwe tylko w razie rozwiązania umowy koalicyjnej.

W trakcie odbywającego się w Libercu spotkania z radnymi tamtejszego sejmiku krajowego (wojewódzkiego) Zeman zaznaczył, że premier dobrowolnie zrzekł się części swych uprawnień, podpisując porozumienie koalicyjne Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CSSD) z kierowanym przez Babisza centrowym ruchem ANO oraz Unią Chrześcijańską i Demokratyczną - Czechosłowacką Partią Ludową (KDU-CSL).

Na początku ubiegłego tygodnia Sobotka zapowiedział podanie rządu do dymisji, co byłoby według niego jedynym sposobem na pozbawienie Babisza stanowisk wicepremiera i ministra finansów. Premier wskazuje, że na Babiszu ciążą podejrzenia o unikanie podatków oraz o instruowanie dziennikarzy w mediach, które posiadał, jak mają pisać.

Dzięki prowadzonej do czasu wejścia do rządu działalności biznesowej Babisz jest jednym z najbogatszych mieszkańców Republiki Czeskiej. Jak ujawniła prowadzona od dłuższego czasu w mediach dyskusja, w roku 2013 kupił wyemitowane przez należący wtedy do niego koncern Agrofert 1,5 mld jednokoronowych obligacji (co daje łącznie równowartość 235 mln złotych) ze stawką odsetkową 6 proc. Zgodnie z obowiązującymi przepisami odsetki od obligacji jednokoronowych nie były opodatkowane, a ponadto wskazywano, że oficjalnie zadeklarowane dochody Babisza nie wystarczyłyby do nabycia ich aż za 1,5 mld koron. Cały manewr uznano za sposób uniknięcia opodatkowania dywidendy Agrofertu, który stanowi konglomerat spółek działających głównie w sektorach chemicznym i rolnym.

Jak twierdzi Sobotka, sytuacja, w której Babiszowi jako ministrowi finansów podlega wyjaśniający sprawę jednokoronowych obligacji nadzór skarbowy, oznacza konflikt interesów i jest tym samym przeszkodą w dalszym sprawowaniu przez niego funkcji rządowych. Obserwatorzy wskazują jednak, że premier wiedział o sprawie obligacji Agrofertu już od trzech lat i dotąd mu to nie przeszkadzało.

Zeman powiedział w Libercu, że po zgłoszeniu przez Sobotkę zamiaru zdymisjonowania rządu był gotów mianować nowym premierem obecnego socjaldemokratycznego ministra spraw zagranicznych Lubomira Zaoralka.

"Konsultowałem to w trakcie swych spotkań z niektórymi przedstawicielami trzech partii koalicyjnych, ale zapowiadana wcześniej dymisja została ostatecznie odwołana" - wskazał Zeman. Według niego rząd nie uchwalił swego ustąpienia, nawet o tym nie dyskutował i dymisja mogłaby dotyczyć jedynie osoby premiera.

Gdy Zeman zadeklarował zamiar odwołania wyłącznie premiera, Sobotka wycofał swą dymisję i wystąpił o odwołanie Babisza. Część czeskich polityków zarzuca prezydentowi, że jego postępowanie w tej sprawie jest sprzeczne z procedurami przewidzianymi w konstytucji.

Zeman oświadczył w Libercu, że konstytucję dobrze zna i szanuje prawo premiera do wystąpienia o odwołanie jakiegokolwiek członka rządu. Dodał, iż zgodnie z obecnie obowiązującą umową koalicyjną premier może to uczynić wyłącznie za zgodą szefa tej partii, do której dany minister należy - czyli w tym przypadku Babisza. "Nie mówię, że nie będę tego szanował, powiedziałem tylko wyraźnie, że należy usunąć przeszkodę, którą premier dobrowolnie się ograniczył" - wyjaśnił prezydent.

Zapowiadając w ubiegłym tygodniu ustąpienie rządu Sobotka nie wykluczał, że efektem tego mogą być przedterminowe wybory. Obecna czteroletnia kadencja czeskiej Izby Poselskiej dobiega końca jesienią bieżącego roku, a w sondażach już od dłuższego czasu zdecydowanie prowadzi ANO. (PAP)