Brytyjski minister spraw zagranicznych Boris Johnson poinformował w sobotę, że zdecydował się odwołać poniedziałkową wizytę w Moskwie. "Ostatnie wydarzenia w Syrii fundamentalnie zmieniły sytuację" - podkreślił.

Johnson miał spotkać się w Moskwie ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, Siergiejem Ławrowem, w ramach pierwszej wizyty szefa brytyjskiej dyplomacji w Rosji od 2012 roku.

"Moim priorytetem jest teraz kontakt ze Stanami Zjednoczonymi i innymi państwami przed szczytem G7 w dniach 10-11 kwietnia, aby zbudować międzynarodowe poparcie dla zawieszenia broni i zintensyfikowania politycznego procesu (pokojowego w Syrii - PAP)" - oświadczył szef brytyjskiego MSZ.

Johnson zaznaczył, że bez zmian pozostaje planowana na wtorek i środę wizyta w Moskwie amerykańskiego sekretarza stanu Rexa Tillersona, który "po spotkaniu G7 będzie w stanie przekazać naszą jasną i skoordynowaną wiadomość dla Rosjan".

"Potępiamy ciągłą obronę reżimu (prezydenta Syrii Baszara) el-Asada przez Rosję, nawet po atakach na niewinnych cywilów z użyciem broni chemicznej. Apelujemy do Rosji, aby zrobiła wszystko, co możliwe, aby doprowadzić do politycznego porozumienia w Syrii i do pracy z resztą społeczności międzynarodowej nad tym, aby szokujące wydarzenia z ubiegłego tygodnia nigdy się nie powtórzyły" - podkreślił Johnson.

We wtorkowym ataku chemicznym na miejscowość Chan Szajchun w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii zginęło co najmniej 86 osób. Na polecenie amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa w czwartek Stany Zjednoczone zbombardowały bazę lotniczą Al-Szajrat, w której stacjonowały samoloty syryjskiego reżimu użyte w ataku.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)