Andrej Bandarenka, obrońca praw człowieka z Mohylewa, któremu groził drugi wyrok w sprawie karnej za złe zachowanie w więzieniu, został w czwartek uniewinniony przez sąd.

Andrej Bandarenka, który założył zajmującą się ochroną praw osób skazanych organizację Platforma i kierował nią, w 2014 r. został skazany na cztery lata więzienia za chuligaństwo. Następnie w ramach amnestii okres odbywania kary skrócono mu do trzech lat. 31 marca Bandarenka kończy odsiadywać wyrok.

W środę rozpoczął się jednak w mohylewskim sądzie kolejny proces karny, w ramach którego zarzucano Bandarence złośliwe naruszanie więziennej dyscypliny. Za leżenie na pryczy w nieodpowiednich porach, próbę rozmowy z inną skazaną osobą w trakcie konwojowania i niezłożenie meldunku na temat porządku w celi groziła mu kara pozbawienia wolności do dwóch lat.

Prokurator w trakcie procesu zażądał dla niego kary roku pozbawienia wolności w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Sędzia zdecydował jednak o uniewinnieniu Bandarenki.

Osoby obecne na sali sądowej, wśród których byli m.in. obrońcy praw człowieka, zareagowały na ogłoszenie wyroku oklaskami.

Bandarenka powiedział, że decyzja sądu była dla niego nieoczekiwana. Działaczka praw człowieka Tacjana Rewiaka, cytowana przez „Biełorusskije Nowosti”, oceniła, że wyrok uniewinniający był możliwy dzięki presji społeczności międzynarodowej i nagłośnieniu sprawy. „To po prostu nieprawdopodobne! W naszej sytuacji, kiedy z dnia na dzień zapadają wyroki skazujące” – powiedziała.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)