Najwięcej osób przebywających w zakładach karnych i aresztach śledczych - 70 proc. - jest zatrudnionych przez Służbę Więzienną. Najmniej - 3 proc. - pracuje w zakładach specjalnie przeznaczonych do zatrudniania osób pozbawionych wolności - wynika z raportu NIK. Ogółem pracuje ok. 25 tys. więźniów.

Kontrola Najwyższej Izby Kontroli "Zatrudnienie osób pozbawionych wolności" dotyczy lat 2014-2016(I kw.) wraz z badaniem danych statystycznych od 2010 r.

NIK stwierdziła, że odsetek osób pozbawionych wolności, które znalazły zatrudnienie, liczony w stosunku do całej populacji osadzonych, wzrósł z 32 proc. w 2014 r. do 34,5 proc. w I kw. 2016 r., zaś odsetek zatrudnionych liczony w stosunku do osób pozbawionych wolności, które mogły podjąć pracę, wzrósł z 55,5 proc. w 2014 roku do blisko 60 proc. w I kw. 2016 roku.

Jak wynika z raportu jednym z czynników wpływających na zwiększenie wskaźnika powszechności zatrudnienia w jednostkach penitencjarnych był spadek liczby osadzonych (z 83 tys. w 2010 r. do 72 tys. w 2016 r.), spowodowany m.in. częstszym stosowaniem kar o charakterze "wolnościowym", w tym kary pozbawienia wolności w warunkach Systemu Dozoru Elektronicznego.

Z raportu wynika, że w latach 2011 - 2012 gwałtownie załamał się rynek odpłatnej pracy dla osadzonych. W ocenie Izby najistotniejszym czynnikiem była zmiana przepisów dotyczących minimalnej wysokości wynagrodzenia dla osadzonych. Spowodowała ona większe obciążenie finansowe dla pracodawców, a tym samym spadek odpłatnego zatrudniania więźniów. Podczas gdy w 2010 r. za wynagrodzeniem pracowało ponad 17 tys. osadzonych, to w 2012 r. liczba ta wyniosła niewiele ponad 9 tys.

NIK stwierdziła, że oprócz zmiany przepisów dotyczących wysokości minimalnego wynagrodzenia osadzonych, kluczowymi barierami w zatrudnianiu osób pozbawionych wolności były także m.in. kosztowne i czasochłonne procedury medycyny pracy, duża rotacja osadzonych, brak wymaganych kwalifikacji oraz konieczność objęcia wielu więźniów terapią związaną z uzależnieniem od alkoholu lub narkotyków.

Największym pracodawcą dla osadzonych pozostaje wciąż Służba Więzienna, która zatrudnia blisko 70 proc. pracujących pozbawionych wolności. Praca odpłatna i nieodpłatna na rzecz jednostek penitencjarnych (przy pracach porządkowych, remontowych, w kuchniach, pralniach itp.) pozwala na ich bieżące, skuteczne funkcjonowanie.

W raporcie wskazano, że dyrektorzy jednostek Służby Więziennej nawiązywali także liczne kontakty z samorządami, urzędami pracy, stowarzyszeniami czy organizacjami charytatywnymi, dzięki czemu zapewniono wzrost zatrudnienia nieodpłatnego osadzonych.

Izba oceniła, że zatrudnianie osób pozbawionych wolności poza murami jednostek penitencjarnych odbywało się w sposób zapewniający bezpieczeństwo, tak dla współwięźniów, jak i społeczności lokalnych. "Przypadki samowolnego oddalenia się osadzonych w czasie pracy, najczęściej bez zamiaru ucieczki, miały charakter krótkotrwały. SW podejmowała stosowne działania celem zapobiegania takim sytuacjom w przyszłości, np. wzmożenie nadzoru, wycofanie osadzonych z zatrudnienia" - dodano w raporcie.

Według NIK niewystarczające działania związane ze zwiększeniem zatrudnienia osób pozbawionych wolności podejmowała większość skontrolowanych instytucji gospodarki budżetowej (IGB), czyli publicznych podmiotów powołanych w celu zapewnienia pracy osobom pozbawionym wolności. IGB zatrudniały jedynie 3 proc. spośród pracujących osób pozbawionych wolności (700 – 800 pracowników).

"Podmioty te, pomimo że dysponowały znacznym zasobem nieruchomości (gruntów, budynków, hal) nie korzystały w wystarczającym stopniu z dostępnych środków Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych (FAZS) i posiadana przez nie infrastruktura pozostawała w części niezagospodarowana, często popadając w ruinę. W okresie objętym kontrolą IGB zanotowały spadek zatrudnienia osób pozbawionych wolności aż o 16 proc." - podkreślono w raporcie.

Najskuteczniejszymi w organizacji miejsc pracy dla osadzonych były ZIGB PIAST, BIGB BALTICA oraz ZIGB POMERANIA, zaś najgorsze rezultaty osiągnęły PIGB CARPATIA i MIGB MAZOVIA, w których albo nie dokonywano żadnych strategicznych inwestycji, albo były one podejmowane w sposób niegospodarny.

W ocenie NIK - obok wdrożenia rozwiązań uwzględnionych już w projektach zmiany przepisów, dotyczących m.in. zwiększenia ryczałtu dla przedsiębiorców zatrudniających osadzonych (z 20 do 40 proc. wypłacanego wynagrodzenia) oraz przyjętego już przez Sejm zwiększenia wysokości potrąceń z wynagrodzeń osadzonych na rzecz FAZS (z 25 do 45 proc.) - należy także rozważyć m.in. wprowadzenie przepisów upraszczających procedurę uzyskiwania przez osadzonych zaświadczeń z zakresu medycyny pracy oraz umożliwiających pokrywanie kosztów badań z FAZS, zlikwidowanie zapisów o zwiększonych kosztach zatrudnienia osadzonych ponoszonych przez przedsiębiorców.

NIK wskazuje także, aby rozważyć podjęcie działań w celu skuteczniejszego wydawania niewykorzystanych środków z FAZS - jak wynika z danych Izby, co roku Fundusz dysponuje ok. 45 mln zł niewykorzystanych środków.(PAP)