Komisarz praw człowieka Rady Europy Nils Muiżnieks skrytykował w środę przyjętą poprzedniego dnia przez parlament Węgier ustawę, przewidującą przetrzymywanie osób ubiegających się o azyl w strefach tranzytowych na granicy.

Uznał on ten akt prawny za "wyraźne naruszenie" europejskiej konwencji praw człowieka. "Fakt automatycznego pozbawiania wszelkich swobód wszystkich ubiegających się o azyl przebywających w kraju stanowiłby wyraźne naruszenie zobowiązań Węgier" – podkreślił w oświadczeniu Muiżnieks, odnosząc się do ustawy, która ma wejść w życie 8 dni po jej opublikowaniu.

Zgodnie z przyjętą przez parlament Węgier ustawą podczas obowiązywania stanu kryzysowego spowodowanego napływem migrantów wnioski o azyl będzie można składać co do zasady tylko osobiście, w strefie tranzytowej na granicy, i tam też wnioskodawcy będą musieli przebywać do czasu zapadnięcia prawomocnej decyzji w ich sprawie. W tym czasie strefę tranzytową będzie im wolno opuścić jedynie, gdy wyjadą z Węgier - w przypadku obecnie istniejących stref tranzytowych do Serbii. Dotyczy to także pozostających bez opieki młodych ludzi w wieku 14-18 lat.

Muiżnieks zaapelował do Węgier o "zainwestowanie w skuteczne, dostępne alternatywy wobec zatrzymywania". Według niego zatrzymywanie osób w celu uniemożliwienia im wjazdu na terytorium kraju lub odesłania do kraju pochodzenia powinno być środkiem stosowanym w ostateczności, "wyłącznie gdy mniej drastyczne alternatywy nie mogą zostać zastosowane". Zaznaczył też, że w szczególności Węgry nie powinny zatrzymywać dzieci.

Również sprawozdawczyni Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Tineke Strik dała wyraz zaniepokojeniu w związku z ustawą. "Ubiegający się o azyl nie są przestępcami i zasługują na uczciwe postępowanie oraz ludzkie traktowanie" – napisała w oświadczeniu, apelując do prezydenta Węgier Janosa Adera o odesłanie ustawy do parlamentu.

We wtorek węgierską ustawę skrytykowało Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). W ocenie UNHCR ustawa "oznacza, że każda osoba ubiegająca się o azyl, włącznie z dziećmi, będzie przez długi czas przetrzymywana w kontenerach transportowych otoczonych przez wysokie ogrodzenie z drutu kolczastego na granicy". Komisarz podkreślił, że ustawa łamie zobowiązania Węgier wobec prawa międzynarodowego i unijnego oraz w straszliwy sposób odbije się fizycznie i psychicznie na ludziach, którzy już doświadczyli ogromnych cierpień.

Szef kancelarii premiera Węgier Viktora Orbana Janos Lazar mówił w lutym, że osobom ubiegającym się o azyl postawiono by kontenery zdolne pomieścić 200-300 osób. Musieliby w nich pozostać do czasu prawomocnego rozpatrzenia ich wniosków.

W reakcji na zarzuty UNHCR rzecznik węgierskiego MSZ Tamas Menczer podkreślił, że dla rządu Węgier najważniejsze są interes oraz bezpieczeństwo Węgrów i dlatego nie wpuści on do kraju żadnego nielegalnego uchodźcy, dopóki jego wniosek nie zostanie rozpatrzony.

Menczer oświadczył, że "po liberalnych politykach i organizacjach finansowanych z zagranicznych pieniędzy teraz UNHCR nie rozumie, że każdy musi przestrzegać prawa". Dodał, że to nonsens, by Węgry, nie przejmując się międzynarodowym prawem, wpuszczały do kraju nielegalnych imigrantów, o których nic nie wiadomo i którzy "pokonali po drodze szereg bezpiecznych krajów tylko dlatego, że chcą żyć w Niemczech i Szwecji".

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)