Kreml przestał wierzyć, że z Donaldem Trumpem uda się przeprowadzić głęboki reset relacji rosyjsko-amerykańskich. „New York Times” przepytał moskiewskich analityków – od prorządowych po liberalnych – o ich oczekiwania wobec prezydenta USA. Rosjanie są zaskakująco zgodni z tym, co jeszcze przed wyborami mówili ich koledzy na Zachodzie: podstawowym problemem jest nieprzewidywalność i brak spójności w poglądach i decyzjach Trumpa.



„ Nie wiadomo, jak będą działać” – komentuje politykę nowej ekipy rosyjski ekonomista Igor Jurgens. „Byłoby lepiej dla nas, gdybyśmy mieli przewidywalnego partnera” – mówi współpracujący z Kremlem w czasie pierwszej kadencji Władimira Putina – Siergiej Markow. „Trump nie jest zbyt silny” – dorzuca Walery Sołowiej, profesor Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Moskwie. Brakuje wiedzy, kto i za co jest odpowiedzialny – powtarzają.
Rosjanie zdają się szykować do planu B. Pomóc ma sam Donald Trump. „Na Kremlu mówią: to wspaniale, że Trump sam tworzy turbulencje. Jest skupiony na problemach wewnętrznych. Mamy więcej pola do manewru” – ocenia publicysta radia Echo Moskwy Aleksiej Wieniediktow.
Afera z podsłuchami zakładanymi rzekomo przez ekipę Obamy w czasie kampanii wyborczej doskonale wpisuje się w ten trend. Podobnie jak eskalowanie sporu wokół zakazu wjazdu do USA dla obywateli państw Bliskiego Wschodu. Debata podsłuchowa spowoduje, że agencje wywiadowcze, które jeszcze niedawno były myśliwym, oskarżając ekipę Trumpa o kontakty z dyplomatami rosyjskimi, staną się zwierzyną łowną. Podpisanie nowej wersji rozporządzenia zakazującego wjazdu migrantom z Bliskiego Wschodu wywoła nową falę protestów i bałagan na amerykańskich lotniskach.
Każdy kolejny dzień chaosu w polityce krajowej USA to dodatkowy czas na promowanie rosyjskiej wizji nowego ładu światowego. „Niech rozwiązują swoje własne problemy. Tam. Nie na Ukrainie. Tam. Nie na Bliskim Wschodzie. Tam. Nie w NATO” – precyzuje kremlowską logikę Wieniediktow.
Wojna amerykańsko-amerykańska odwraca uwagę od planów Rosji. Niedawno w Moskwie odbyło się spotkanie wpływowych komendantów libijskich, którzy dyskutowali o tym, jak poskładać państwo. W rosyjskiej stolicy zorganizowano również zlot najbardziej wpływowych analityków świata arabskiego, by przedyskutować przyszłość pogrążonego w chaotycznej wojnie Jemenu. Również Moskwa nadaje ton w debacie o rozwiązaniach dla Syrii. To zaledwie kilka przykładów pokazujących, jak bardzo soft power przesuwa się z Zachodu na Wschód. Rosja wraz z narastającym chaosem w USA i Unii Europejskiej staje się atrakcyjnym centrum siły, które ma pieniądze i pomysły na to, jak rozwiązać światowe problemy.
Ameryka jest zajęta ułożeniem relacji prezydent – Kongres i prezydent – służby specjalne. Unia Europejska dyskutuje nad scenariuszami reanimowania Wspólnoty. Francja, Niemcy i Holandia żyją kampanią wyborczą. Nikt nie martwi się Putinem. Nie analizuje jego gry. Nie ma lepszego czasu dla Rosji.