Trwająca od miesiąca blokada samozwańczych republik Donbasu, którą wbrew woli rządu organizowała opozycja, przyspieszyła klęskę Rinata Achmetowa i pozwoliła Rosjanom zagarnąć jego firmy.
Donieckiemu oligarsze zabrano przedsiębiorstwa położone na ziemiach kontrolowanych przez separatystów z Republik Ludowych – Donieckiej i Ługańskiej. Rinat Achmetow, którego majątek „Forbes Ukraina” ocenia na 2,3 mld dol., mieszka obecnie w Kijowie. Choć początkowo wspierał ruchy separatystyczne w Doniecku, dziś stara się dobrze żyć z prezydentem Petrem Poroszenką i w ten sposób zachować część wpływów.
Dotychczas kilkadziesiąt należących do niego zakładów przemysłowych cieszyło się dziwnym statusem. Teoretycznie znajdowały się na terenie DRL i ŁRL. Faktycznie wciąż uznawały jurysdykcję Ukrainy, płaciły jej podatki, a pensje wypłacały w hrywnach. Jak mówił DGP ługański politolog Ołeksandr Nykonorow, Moskwa wydała separatystom zakaz ingerencji w działalność struktur Achmetowa. A jeden z jego menedżerów, Andrij Smirnow, brał udział w co najmniej jednym posiedzeniu tajnego rządu dla Donbasu, na którego czele stał rosyjski wicepremier Dmitrij Kozak.
Teraz znad głowy doniecczanina zniknął parasol ochronny Moskwy. Dobrze zazwyczaj poinformowany „Insider” pisze, że to zemsta za to, iż Achmetow odmówił współpracy z Moskwą. Jego kłopoty zaczęły się uwidaczniać, gdy weterani wojny z Rosją we współpracy z częścią deputowanych zablokowali tory kolejowe, którymi z DRL wyjeżdżał wydobywany tam antracyt. Aktywiści zatrzymują pociągi i sprawdzają, czy nie przewożą one towarów z niekontrolowanych terenów. Blokadę wspierają konkurencyjni wobec Achmetowa oligarchowie, którzy nie mieli własnego biznesu na Donbasie.
Na razie Ukraina pokrywa deficyt węgla dzięki wzrostowi produkcji w elektrowniach atomowych, wykorzystaniu zapasów i zmniejszeniu dobowej konsumpcji prądu o 11 proc. Jednak władze obawiają się, że niedobór może doprowadzić do wstrzymania pracy elektrociepłowni. MSW bezskutecznie żądało nawet zgody na siłowe rozpędzenie blokujących. Rząd zgody nie dał z obawy o rozlew krwi.
Blokada doprowadziła tymczasem do perturbacji w zakładach Achmetowa. 20 lutego prace wstrzymała Krasnodonwuhilla. Ta spółka węglowa była największym pracodawcą w 75-tysięcznym Sorokynem i odpowiadała za trzy czwarte gospodarki miasta zajmowanego przez ŁRL. Robotnicy z Krasnodonwuhilli pomagali służbom komunalnym w remontach zniszczonej sorokyńskiej infrastruktury.
Wstrzymanie pracy kilkunastu zakładów tego typu wprawiło w popłoch separatystyczne elity, ale i sprawiło, że dostrzegły one szansę łatwego zarobku. Z podsłuchanych rozmów telefonicznych lidera DRL Ołeksandra Zacharczenki, które ujawniła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, wynika, że za zgodą Rosjan separatyści postanowili wykorzystać blokadę, by przejąć zyskowne przedsiębiorstwa. 27 lutego przywódcy obu parapaństw ogłosili zamiar wzięcia spółek znajdujących się dotychczas pod jurysdykcją Ukrainy pod „wewnętrzne zarządzanie”, o ile blokada nie zostanie zlikwidowana.
– Przestaniemy dostarczać węgiel Ukrainie. Nie ma ku temu możliwości, nie istnieje model rozliczeń. Przeorientujemy produkcję na Rosję i inne państwa – mówił Zacharczenko, ogłaszając powołanie sztabu ds. nacjonalizacji. Achmetow zaś odmówił podporządkowania fabryk DRL i ŁRL. „Uważamy to żądanie za niedopuszczalne” – oświadczyło jego biuro prasowe.
1 marca uzbrojeni w długą broń bojówkarze zajęli doniecką siedzibę należącego do Achmetowa koncernu DTEK, największej spółki energetycznej kraju. Depo.ua pisze, że DRL przejęła w ten sposób 40 przedsiębiorstw najbogatszego oligarchy, w tym największą ukraińską kopalnię im. Zasadki. Uzbrojeni ludzie zablokowali też pracę fundacji charytatywnej Achmetowa. Podobny los spotkał spółki innych oligarchów: Serhija Taruty, Ołeha Mkrtczana i Wiktora Nusenkisa. W sumie w zajętych przedsiębiorstwach – według Ołeksandra Nykonorowa – pracuje 102 tys. ludzi.
Według części źródeł firmy mają utworzyć holding, który miałby być zarządzany przez rosyjskie ministerstwo energetyki. Faktycznie część przynoszących największe zyski fabryk może wziąć pod kontrolę Serhij Kurczenko. Zacharczenko w jednej z ujawnionych rozmów skarżył się, że dostał pismo z Moskwy z listą zakładów, które miałby mu oddać. Jeśli te informacje się potwierdzą, historia zatoczy koło. Kurczenko, obecnie biznesmen z Moskwy, w czasach Wiktora Janukowycza był nazywany bankierem Rodziny, grupy oligarchicznej, którą ówczesny prezydent zaczął budować po 2012 r. Jej ambicją było przejęcie kontroli nad gospodarką, częściowo kosztem tradycyjnych oligarchów, w tym Achmetowa. Jeśli Kurczence uda się przejąć jego aktywa w Donbasie, osiągnie cel, jaki Rodzina postawiła sobie jeszcze przed Majdanem.
Na utracie kontroli nad spółkami straci też Ukraina. Problemy z dostawami wysokoenergetycznego węgla to jedno; gdzieś donbaskie czarne złoto trzeba sprzedać, a Rosja – trzeci eksporter węgla kamiennego na świecie – całego nie przyjmie. Donbaski surowiec może znów zacząć trafiać na Ukrainę jako przemyt lub węgiel z Rosji. Ale w grę wchodzi utrata przychodów budżetowych. W 2016 r. firmy z niekontrolowanych obszarów Zagłębia Donieckiego zapłaciły Ukrainie 32 mld hrywien (4,8 mld zł) podatków. Kijów tę kwotę może już spisać na straty.