Sejm to nie jest Hyde Park, to nie jest miejsce, gdzie każdy może przyjść i pleść, co mu ślina na język przyniesie - stwierdził w środę poseł PiS Jacek Sasin. Dodał, że jest zwolennikiem tego, aby regulamin sejmowy bardziej precyzyjnie określał zasady pracy w parlamencie.

Poseł PO Michał Szczerba poinformował we wtorek, że dotarł do dokumentów, które wskazują, że marszałek Sejmu chce zmienić Regulamin Sejmu, m.in. planuje wprowadzić możliwość zgłaszania w Sejmie wniosków formalnych tylko przez przewodniczących klubów i kół poselskich oraz wprowadzić kary finansowe dla posłów za wystąpienia nie na temat.

Dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Sejmu Andrzej Grzegrzółka zapewnił w środę w rozmowie z PAP, że na tę chwilę Kancelaria Sejmu nie dysponuje projektem zmian w Regulaminie Sejmu, a trwają jedynie wewnętrzne analizy.

Sasin zapytany w Sejmie przez dziennikarzy powiedział, że trudno mu oceniać zmiany w regulaminie Sejmu, bo ich obecnie nie ma, nie zaprezentowano jeszcze propozycji. Dodał, że "na razie mamy do czynienia z informacjami medialnymi", do których trudno się odnieść.

Poseł PiS zaznaczył także, że jest zwolennikiem tego, żeby regulamin sejmowy bardziej precyzyjnie określał zasady pracy w parlamencie, bo - według niego - dotychczasowe zapisy były bardzo mocno nadużywane przez posłów opozycji. W jego ocenie pytania, czy wnioski formalne, często nie spełniały wymogów regulaminu i "dezorganizowały" pracę Sejmu.

Na pytanie, czy powinno się wprowadzić kary za wypowiedzi nie na temat, Sasin stwierdził: "Sejm to nie jest Hyde Park, to nie jest miejsce, gdzie każdy może przyjść i pleść, co mu ślina na język przyniesie".

"Mamy określony porządek obrad, określone punkty są analizowane i w ramach tych punktów są przewidziane wypowiedzi parlamentarzystów, pytania, wnioski formalne" - mówił poseł PiS. Według niego "jeśli ktoś Sejm traktuje, jako miejsce, gdzie może się na każdy temat publicznie wypowiedzieć, to nie jest to dobry odbiór tego, co w parlamencie się powinno dziać".

Sasin był także pytany, czy dobrym pomysłem jest rozwiązanie, by wnioski formalne mogły być zgłaszane tylko przez przewodniczących klubów i kół poselskich. Odnosząc się do tego pomysłu, powiedział, że widział statystyki z tego roku, z których wynika, że jedna z partii opozycyjnych złożyła prawie 400 wniosków formalnych, a 80 proc. z nich "nie miało nic wspólnego" z takim wnioskiem w rozumieniu regulaminowym. "To pokazuje, że dzisiejszy model składania wniosków się nie sprawdził" - ocenił poseł PiS.

Zdaniem Sasina "rzeczywiście należy oczekiwać, że przewodniczący klubu parlamentarnego, czy członek prezydium tego klubu, jest może lepiej przygotowany do tego, żeby taki wniosek skutecznie, zgodnie z prawem zgłosić".

Poseł PiS pytany był również o wyrok Sądu Rejonowego w Suwałkach, który w ubiegłym tygodniu uniewinnił pięć osób obwinionych o zakłócenie otwarcia w tym mieście wystawy o gen. Władysławie Andersie, na którym obecna była m.in. ówczesna kandydatka PiS do Senatu Anna Maria Anders. Proces związany był z incydentem, do którego doszło 4 marca 2016 r. - ostatniego dnia kampanii wyborczej w wyborach uzupełniających do Senatu w okręgu obejmującym część województwa podlaskiego.

Grupa osób protestowała wtedy przeciwko prowadzeniu kampanii wyborczej w takim miejscu. Były to osoby starsze, część z nich miała znaczki Komitetu Obrony Demokracji (KOD). Doszło do utarczek słownych.

Sasin mówił, że "wyrok jest wyrokiem, w tym sensie go akceptujemy". "Niezależnie od tego oceniamy ten wyrok krytycznie, bo to jest rzeczywiście danie takiego sygnału, że wywoływanie politycznych awantur jest bezkarne" - dodał. Według posła PiS "to może otworzyć dzisiaj bramę do tego, żeby takich awantur było więcej".

Dopytywany o uzasadnienie sądu, w którym wskazano, że było to spotkanie polityczne, na którym dopuszczalna jest taka forma protestu, Sasin stwierdził: "Ale nawet jeśli jest to spotkanie polityczne, to należy się na nim zachowywać w pewien sposób, który nie przekracza granic cywilizowanego zachowania". (PAP)